Quantcast
Channel: Nez de Luxe — blog i opinie o perfumach damskich i męskich
Viewing all 1223 articles
Browse latest View live

Chanel Allure Homme

$
0
0

Chanel Allure Homme znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Chanel Allure Homme

Pamiętam czasy, kiedy miałem 16 lat, i kiedy Chanel Allure Homme były powszechnie uważane za najlepsze i najbardziej męskie perfumy, przynajmniej wśród internautek.


Tanie perfumy za tanie dolary


Pod wpływem zachwytu ze wszech stron kupiłem tę butelkę. Wówczas, na fali taniego dolara, zapłaciłem za 100 mL równo 183 złotych. Cena ta wyryła się w mojej pamięci na trwałe, ale wspominam o niej tylko w kontekście tego, że kiedyś perfumy były znacznie tańsze. Flakon Rock Crystal Oliviera Durbano sprowadzony z Ameryki kosztował mnie około 250 złotych (to było jakoś w 2006 lub 2007 roku), kiedy dziś kosztuje w Polsce prawie trzy razy tyle.

Pierwsze wrażenie


Chanel Allure Homme kupiłem w ciemno i po pierwszej aplikacji zapach mnie uwiódł swoją innością. Myślę, że nawet z perspektywy roku 2014 wciąż ta kompozycja Chanel nie ma bezpośredniej konkurencji. Jest jednocześnie świeża, ciepła, owocowa, ambrowa... długo by wymieniać.

Dwa wizerunki mężczyzn z pierwszej kampanii Chanel Allure Homme.

Jacquesowi Polge udało się w tym pachnidle połączyć kilka, pozornie oddzielnych wątków. Mamy przede wszystkim genialnie zagrany akord cytrusowy. Mamy nutę brzoskwini, która swoją ciepłą aurą sięga do damskich klasyków z początku lat. 90. Trzecim filarem męskich Allure jest w mojej opinii proszkowa, nie do końca słodka wanilia.

Co odróżnia Allure Homme od innych męskich perfum?


Zwróciłbym jednak uwagę, że te akurat perfumy Chanel są w gruncie rzeczy bardzo trudne do opisania. Pojedyncze nuty nie grają w nich solo, ale tworzą barwne i dynamiczne akordy. Całość skomponowana jest perfekcyjnie i żaden ze składników zdaje się nie wprowadzać do chóru dysonansu. Z tego też powodu nie napiszę klasycznej recenzji tego zapachu. Opiszę go bardziej skojarzeniowo, bez próby analizy poszczególnych nut. W tym wypadku nie ma to bowiem żadnego sensu.

Dwie reklamy Chanel Allure Homme

Jak pachnie męski sztandar Chanel?


Allure Homme to dla mnie woń ciepła, słoneczna. Słodycz nie jest tu mdła, ale stanowi lekki akcent, który stanowi przeciwwagę dla świdrującego i świeżego akordu pieprzno-drzewnego. Chanel rozlewa się na skórze niczym brzoskwiniowy sok na stole zbitym z nieoheblowanych desek. Gdzieś w górze świecie wiosenne słońce, a ciepły wiatr znad morza niesie jakiś słony pierwiastek, który kojarzyć się może z wonią rozgrzanej ludzkiej skóry. Całości towarzyszy cicha nuta słodkich, dojrzałych cytrusów.

Dwie, nowsze reklamy z kampanii Allure Homme

W bazie pojawia się akord metaliczny, ale wciąż wrażenie słodkiej świeżości dominuje, tym bardziej, że pojawia się sucha, nieco proszkowa wanilia. Ta końcówka również jest bardzo charakterystyczna i oryginalna, ale trudno nazwać ją apoteozą naturalności. Chemiczne niuanse są wyraźnie wyczuwalne, ale pasują do reszty i się z nią dobrze komponują.

Zresztą trzeba mieć świadomość, że Allure Homme to produkt oparty na chemicznych składnikach w stopniu bardzo, bardzo dużym. Wykreowanie tak niesamowitych efektów za pomocą naturalnych składników jest po prostu niemożliwe...



Nuty: cytryna, brzoskwinia, wanilia, czarny pieprz, imbir, bób tonka, pomarańcza, benzoin, ambra, drewno cedrowe, drewno sandałowe, lawenda, skóra, kokos, piżmo

Rok premiery: 1999

Twórca: Jacques Polge

Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w wielu pojemnościach wraz z bogatą linią produktów dodatkowych

Trwałość: genialna, powyżej 12 godzin


Chanel Allure Homme Sport

$
0
0

Chanel Allure Homme Sport znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Chanel Allure Homme Sport

Idąc za ciosem, po recenzji klasycznych Allure Homme, prezentuję na Nez de Luxe wersję sportową - Chanel Allure Homme Sport.


Perfumy sportowe dla mężczyzn


Od produktów półki sport wymagam czegoś naprawdę niesamowitego. Zrobić bowiem syntetycznego koszmarka, który pachnie laboratoryjnym fartuchem rzuconym w kąt zakurzonej szafki, potrafi każdy. Zmieszać geranium z galbanum i tonami piżm, syntetyków drzewnych i morskich również umie każdy. Tak bowiem pachnie większość sportowych perfum, nawet tych "dobrych" z Chanel Allure Homme Sport Eau Extreme i Dior Homme Sport na czele.

Allure Homme Sport jako pierwsze


Klasyczne, męskie, sportowe perfumy Chanel były prawdopodobnie prekursorem tego gatunku. Zapach ten powstał w 2004 roku, wiele lat przed potopem "sporciaków". Piszę "prawdopodobnie", ponieważ tamte lata to nie był mój czas w perfumerii i być może pomijam pewne sportowe zapachy, którym należy się tytuł protoplasty. Z dużym jednak prawdopodobieństwem możemy uznać, że Chanel Allure Homme Sport było pierwszym typowo sportowym produktem bazującym na składnikach nazywanych dziś zmorą męskich półek.

Pierwsza reklama Chanel Allure Homme Sport towarzysząca premierze w 2004 roku

Głowa, głowa, głowa


Zapach ten zapewne nie spodoba się fanom niszy. Już od początku udarza w nos skondensowaną morską nutą, która nie może się nie kojarzyć z Cool Waterem (choć oba zapachy są różne). Chanel obok morza stawia też na silne, dojrzałe cytrusy oraz nutę metaliczną. Przysiągłbym, że czuję tu czyste grudki kadzidła frankońskiego, którego jednak w składzie nie ma.

Takie złożenie początku dziś już nie zaskakuje, ale domyślam się, że w 2004 roku mogło szokować i na pewno wzbudzało emocje. Ukręcona w ten sposób nuta głowy jest wyznacznikiem Chanel Allure Homme Sport do dziś dnia. Jacques Polge wyczarował bowiem zapach, który nie popadł w obrzydliwie zakurzone kąty, ani nie zionie czystym fartuchem z gabinetu chemicznego. Owszem, bez dwóch zdań to chemiczna kompozycja, ale wykuta z pomysłem i mogąca się podobać.

Andres Velencoso Segura - model promujący Allure Homme Sport od 2009 roku

Allure Homme Sport kontra Allure Homme


Na różnych skórach ta wersja Allure posiada różny potencjał do przemieniania się w klasyka. Oba zapachy są niemal nierozróżnialne w bazach. Ich serca zaś są podobne. Stopień tego podobieństwa bywa różny, ale można przyjąć, że kiedy Allure Homme Sport traci swój metaliczno-wodny strój, to odsłania w sobie coraz więcej z wersji podstawowej. Z tym, że nie posiada charakterystycznej brzoskwiniowej maniery.

Ja fanem tego typu pachnideł nie jestem, ale gdyby ktoś mnie zapytał o perfumy sportowe dla mężczyzn, to poleciłbym zarówno wersję Homme Sport jak i Homme Sport Eau Extreme. Chanel w tym obszarze jest liderem według mnie.



Nuty: aldehydy, akord morski, pomarańcza, czarny pieprz, wanilia, bób tonka, piżmo, ambra, drewno cedrowe, wetiwer

Rok premiery: 2004

Twórca: Jacques Polge

Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w szerokiej gamie pojemności wraz z kosmetykami uzupełniającymi

Trwałość: bardzo dobra, około 6-7 godzin

Serge Lutens Laine de Verre

$
0
0

Serge Lutens Laine de Verre znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Serge Lutens Laine de Verre

Nowość marki Serge Lutens z początku 2014 nie umknęła mojej uwadze, ale zaraz po premierze zabrakło mi ochoty na pisanie recenzji. Laine de Verre zasługuje jednak na parę słów.


Chemia powodująca nudności


To czysta, ordynarna chemia. Żadnym usprawiedliwieniem dla tych perfum nie są inspiracje Lutensa, którymi w tym wypadku była wata szklana i czystość. Kompozycja jest nieciekawa, miałka i płaska. Operowanie chemicznymi składnikami w perfumach to sztuka wielka. Wymaga wyczucia, pomysłu i doświadczenia. W przypadku Laine de Verre zabrakło tego wszystkiego. To prostacka, grubo ociosana woń, która w najlepszym wypadku może konkurować z aromatami chemii do czyszczenia łazienek.

Potłuczona jak same perfumy :)

Jak pachnie Laine de Verre?


Wielka ilość aldehydów na początku zwala z nóg. Nawet akord cytrusowy zdaje się przeżarty chemią i cytrusopodobny. Do tego dochodzi morski, mdły akcent w sercu i pachnąca farbą olejną baza... Nie, nie tego oczekiwałem po Lutensie. Szkoda, że tak zacna marka znowu lansuje coraz słabsze i mniej odkrywcze kompozycje... Laine de Verre mogłoby robić za ekstrakt jakichś sportowych perfum z niskiej półki (np. Mexx Ice Touch Man). To zapach, który ma moc, ale w gruncie rzeczy jest powieleniem znanych schematów znanych z produktów możliwych do kupienia w supermarketach. Porażka!

Mam tylko nadzieję, że Serge Lutens nie będzie zbyt długo podążał drogą totalnej masówki, bo ostatnia nowość - L'orpheline - również pod tym względem leżała bliżej Mexxa i Adidasa niż wielkich dzieł Mistrza z Chergui, Rousse czy Borneo 1834 na czele. 



Nuty: aldehydy, piżmo, cytrusy, drewno kaszmirowe

Rok premiery: 2014

Twórca: b.d.

Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 50 i 100 mL

Trwałość: bardzo dobra, około 8-9 godzin

Hugo Boss Hugo Man zielony

$
0
0

Hugo Boss Hugo znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl




To już legenda męskich półek. Któż bowiem nie zna Hugo Man? Mimo że od premiery tych perfum minie niebawem 20 lat, to zielony Hugo Boss wciąż ma wierne grono wielbicieli i wielbicielek. 


Można wiele o nim powiedzieć, ale podejrzewam, że wejścia do grona najbardziej uniwersalnych męskich perfum nie odmówi mu nikt. 


Hugo pachnie tak, że pasuje i do garnituru, i na lato, i na boisko... Jest przy tym bezsprzecznie męski, wyczuwalny, ale nie za mocny, wręcz świeży. Wydaje mi się, że trudno byłoby znaleźć osobę, u której ten zapach wzbudziłby jawnie negatywne odczucia. To bezpieczna klasyka, podana w naprawdę ciekawy sposób.

Jedna z reklam Hugo Man

Lawenda z zielenią


Lawendowa słodycz z mocnymi akcentami zielonymi to znak rozpoznawczy tej kompozycji. Początek ma więcej ostrości dzięki bardzo wyraźnej mięcie. Iskier dodają nuty owocowe - kwaśne, ale i ze sporą dozą cukru. Męski charakter Hugo ani w jednej chwili nie jest zagrożony. Lawenda to wszak jeden z najbardziej męskich składników. Tutaj występuje w wersji bez skojarzeń z pościelą i starą szafą. Jest za to pięknie wysłodzona i zmysłowa. Ważnym elementem Hugo jest też akcent choinkowy - słodki, nieco ukryty, ale wnoszący słodycz w dalszym etapie gry.

Hugo bez fartucha


Istotny jest też fakt, że perfumy te nie zioną tanią chemią w bazie. Nie są przesadni trwałe, ale zapewne dzięki temu uniknięto syntetyków, którymi pachnie większość męskich kompozycji w dzisiejszych czasach. Hugo gaśnie na skórze na skórze stopniowo. Stapia się ze skórą, a jego zmierzch jest mniej słodki, bardziej drzewny, lecz wciąż bezpieczny.

Myślę, że zielony Boss to świetne rozwiązania dla mężczyzn, którzy poszukują tylko jednych, uniwersalnych perfum. Problemem może być jednak fakt, że zapach ten jest wyczuwalny powszechnie na ulicy, więc mowy o wyjątkowości być nie może...



Nuty: lawenda, jabłko, mięta, geranium, paczula, jodła, drewno cedrowe, grejpfrut, szałwia

Rok premiery: 1995

Twórca: Bob Aliano

Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 40 i 75 mL

Trwałość: średnia, około 4-5 godzin

Prada Candy L'Eau

$
0
0

Prada Candy L'Eau znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl



Candy L'Eau oczekiwałem z wielkimi nadziejami na wspaniałe pachnidło. Toż to w końcu Prada


Klasyczne Candy plus kwiaty


Dla jednych będzie to zaletą, dla innych wadą - Candy L'Eau to bliźniak Candy. Mój nos wyczuwa jedną tylko różnicę. Początek jest ciut kwiatowy. Nie są to jednak jakieś konkretne kwiaty, ale bardziej akord kosmetyczno-drogeryjny. Coś, co niszczy niszowy charakter tych perfum, ale jednocześnie sprawia, że będą mogły być używane w cieplejsze pory roku. Karmel, przynajmniej z początku, nie jest intensywny. Z trudem przedziera się przez pylistą płachtę kwiatów. Prawdę mówiąc, te kwiatowe elementy najlepiej byłoby porównać z zapachem proszku do prania o aromacie wiosennej łąki. Skojarzenia z Chloe Love Eau Florale są tu naturalne (ale tylko jeśli chodzi o kwiaty).


A po godzinie jest już klasycznie - bosko. Pojawia się słodycz, pojedyncze strużki hipnotycznego dymnu. Wszystko jest lustrzanym odbiciem klasycznej wersji Prada Candy Eau de Parfum. Również L'Eau Candy pachnie na mnie karmelem i ambitną słodyczą. W dodatku są to perfumy trwałe. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że w przypadku tego zapachu, jest to kwestia bardzo indywidualna. Skóra mojej kuzynki po godzinie niweluje Candy do zera. Ja obie wersje czuję cały dzień.


I polecam obejrzenie króciutkich klipów reklamowych Candy L'Eau. Są naprawdę ciekawie zrobione: klipy Prada Candy L'Eau.


Nuty: karmel, benzoin, piżmo, cytrusy, kwiaty orientalne
Twórca: Daniela Roche Andrier
Rok premiery: 2013
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w trzech pojemnościach: 30, 50 i 80 mL
Trwałość: bardzo dobra, powyżej 7 godzin

Fot. nr 1 i 2 z mat. producenta.
Fot. nr 3 z  thefeministkitchen.com

Prada Amber Pour Homme (Prada Man)

$
0
0

Prada Man znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Prada Amber Pour Homme.

Prada Amber Pour Homme (zwana również po prostu Prada Man) to pierwsze perfumy tej włoskiej marki dla mężczyzn. 


Zapach powstał na fali zaskakującej popularności wersji damskiej i odniósł nie mniejszy sukces (oczywiście w skali for men). Smaczku całej kompozycji dodaje fakt, że nad kolbami swe nozdrza zawiesiła sama Miuccia Prada, choć twórczynią jako taką jest oczywiście wykwalifikowana perfumiarz - Daniela Roche-Andrier.

Tworząc Amber Pour Homme chciano zawrzeć w nich cztery akordy, które uzupełniając się miały dać ponadczasowe pachnidło. Pierwszym i najważniejszym był oczywiście element ambrowy, który wykreowano za pomocą labdanum, wanilii i syntetycznej ambry. Składowa fougere to oczywiście zasługa bobu tonka, paczuli i wetiweru. Efekt kolońskiej świeżości osiągnięto stosując bergamotkę, pomarańczę i neroli. W najgłębszej zaś bazie ukryto akord skórzany złożony z nut żywicznych, szafranu i drewna sandałowego w pierwotnej, nieco zawiesistej formie.

Niesamowite jest to, że opis przygotowany przez marketingowców stanowi idealne odwzorowanie Prada Amber Pour Homme. Historia o czterech akordach jest pełna i nie jest tanim chwytem. Trudno mi nawet dołożyć coś od siebie. Może to, że ostatni kawałek, ten mający być skórzanym, nie jest zbyt mocno wyeksponowany. Absolutnie nie jest to żadna ujma.

Zapach jest kompletnie nie w moim stylu, ale nawet ten fakt nie przeszkadza mi, żeby przed nim uklęknąć. Przed prostą, ale klasycznie elegancką butelkę też...



Nuty: bergamotka, pomarańcza, neroli, kardamon, geranium, wetiwer, paczula, ambra, skóra, mirra, kwiat pomarańczy, piżmo, bób tonka, szafran, drewno sandałowe, labdanum
Rok powstania: 2006
Twórca: Daniela Roche-Andrier
Cena, dostępność, linia: woda toaleta z bogatą linią produktów uzupełniających; za 50 mL zapłacimy około 270 zł w sieciowych perfumeriach
Trwałość:świetna; około 10 godzin

Roberto Cavalli Exotica

$
0
0

Perfumy marki Tommy Hilfiger znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl




Roberto Cavalli Exotica niebawem pojawi się na polskich półkach.


Mango, kwiat fragipani i sandałowiec. W prostocie siła!

Exotica pachnie bardzo udanie. Jest świeża. Jest różowa. Jest dziewczęca, ale Cavalli we wspaniały sposób zinterpretował pozornie nudny temat.

I nie zgodzę się, że perfumy zostały złożone tylko z trzech nut. Zapach jest zbyt żywy, żeby ta trójka była w stanie mu to zapewnić. Trzeba jednak przyznać, że to życie z początku nie jest zbyt udane. Exotica zaraz po aplikacji pachnie dziwnie pudrowo i chemicznie. Można przypuszczać, że to mango rosnące w okolicach Fukushimy albo Czarnobyla. Ale tylko na starcie!


Później owocowa nuta nabiera soczystości. W tle pojawia się drzewny, niemal kamforowy pierwiastek, który jednocześnie zestawiony jest z frywolną, nieco dżemową nutą frangipani. Exotica nie jest jednak słodziakiem w typie perfum Escady. Akord dżemu jest mało słodki, a bardziej cierpki i kwaśny. Trudno to opisać.

Przy tym wszystkim trudno oprzeć się wrażeniu, że cała kompozycja pokryta jest woalem piżma z maleńkimi drobinkami kurzu. Efekt jest jednak na tyle subtelny, że nie pokuszę się o nazwanie tego zapachu zakurzonym syntetykiem.

Na pewno nie jest to coś tak odkrywczego jak Acqua, ale moim zdaniem Roberto Cavalii Exotica prezentuje się udanie i zapewne podbije wiele serc.


Nuty: mango, frangipani, drewno sandałowe
Rok premiery: 2014
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: edycja limitowana dostępna w pojemności 75 mL
Trwałość: bardzo dobra, około 7-8 godzin

Najlepsze perfumy i podsumowanie roku 2014

$
0
0
Podsumowanie 2014 roku

To nie był zły rok. Po wielu latach zapachowej zapaści, której apogeum miało miejsce w okresie 2007-2012, rok 2014 okazał się obfitującym w skarby czasem. Na półkach perfumerii pojawiło się naprawdę wiele bardzo dobrych perfum.


Najlepsze perfumy roku 2014


Za najlepszą premierę tego roku bezkonkurencyjnie uważam zapach Guerlain Aqua Allegoria Limon Verde. Na drugim miejscu stawiam bawełniane, piżmowe i czyste perfumy marki Narciso Rodriguez - Narciso.

Guerlain Aqua Allegoria Limon Verde oraz Narciso Rodriguez Narciso

Inne wyróżniające się debiuty


Zachwyciła mnie premiera Burberry My Burberry. Cieszę się, że marka powróciła na ambitne, perfumeryjne tory. Pamiętać należy też o niezwykle udanym Brit Rhythm for Her z mlecznym irysem, który wraz z Narciso i Original by Anja Rubik, okazał się świetną interpretacją czystych, wręcz sterylnych, pudrowych nut. Perfumy naszej topmodelki to zresztą bez wątpienia najważniejszy akcent na polskim rynku. Dużo istotniejszy od kolejnych perfum gwiazd i projektantek mody.

Najlepsze perfumeryjne premiery 2014 roku


Wielkim sukcesem okazała się także linia L'Atelier de Givenchy z Ambre Tigre i Ylang Austral na czele. Świetnie wypadły też bardziej niszowe premiery Clinique - Aromatics in White (labdanum, róża) oraz retro-zielony Calyx.

Givenchy L'Atelier de Givenchy

Z woni typowo kobiecych wpadły w mój nos Classique EdP Intense. Uważam, że to naprawdę świetna i godna polecenia wariacja na temat klasyka. Podobał mi się też słony i mleczny Reveal Calvina Kleina. W klimacie słodkości niewątpliwie rządziły marki L'oreal - Lancome La Vie Est Belle L'Absolu, YSL Manifesto L'Eclat i Black Opium oraz Armani Si Intense, ale trzeba wymienić też alkoholowe Velvet Orchid Toma Forda, bezową wariację Angel - Eau Sucree.

Najlepsze damskie perfumy

Nie można też nie wyróżnić znakomitego szypru - Cartier La Panthere i Jour d'Hermes Absolu.

Perfumy męskie


W materii męskich zapachów z niepokojem obserwuję trend drewniano-skórzany. O ile kilka kompozycji z tego nurtu jest zawsze ciekawych urozmaiceniem, o tyle sto pierwsza jest już nudna... W tej materii wyróżniam Bvlgari Man in Black, Thierry Mugler Amen Pure Wood oraz Issey Miyake Nuit d'Issey.

Bardzo podobał mi się zielony i świeży wetiwer w Grey Vetiver Eau de Toilette Toma Forda oraz nieco podobny Armani Eau d'Aromes. Wśród woni sportowych liderem jest Loewe 7 Sport.

Wśród woni o większym kalibrze wymienię Dior Homme Parfum oraz Fahrenheita o tym samym stężeniu. Givenchy Gentleman Only Intense również zasługuje na zaliczenie do tego grona.

Najlepsze męskie perfumy


Guerlain


To był raczej dobry rok dla mojej ulubionej marki. Wylansowała wspaniałe Limon Verde. Letnia edycja Terracotta Le Parfum 2014 okazała się zniewalająca. La Petite Robe Noire Couture również wyszło udanie.

Finalnie pozytywnie oceniam kontrowersyjne L'Homme Ideal. Nieco gorzej wypadł nowy Shalimar - Souffle de Parfum.

W linii butikowej pojawiło się zjawiskowe Mademoiselle. Niestety, nie poznałem dwóch sandałowców - Santal Royal oraz Le Bolshoi Black Swan.

Przyznam również, że z pewnym niepokojem odbieram fakt częstotliwości lansowania nowych produktów. To prawie jedne perfumy na miesiąc...

Premiery Guerlain w 2014 roku

Największe rozczarowania i najgorsze perfumy


W tym miejscu wypada wymienić takie "dzieła antysztuki":
Marc Jacobs Daisy Dream
Escada Joyful
Serge Lutens Laine de Verre
Playboy #Generation for Him
Versace Yellow Diamond Intense
Dior Addict EdT
Mont Blanc Emblem
Dolce & Gabbana Dolce

Dla mnie największym rozczarowaniem okazało się B. Balenciaga i Jimmy Choo Man. Liczyłem na coś Wielkiego.


Nez de Luxe


Dla bloga to był rok wyjątkowy, pierwszy rozpoczęty i zakończony pod szyldem Nez de Luxe. Od stycznia do grudnia to perfumeryjne miejsce w sieci rozwinęło się w sposób niebywały. Liczba perfumomaniaków czytających bloga wzrosła o 240%. Nazwa "Nez de Luxe" pojawiła się na łamach najbardziej luksusowego magazynu świata (i to kilkukrotnie) - Harper's Bazaar oraz w wielu innych mediach.

Kiedyś bałem się,że próba komercjalizacji bloga musi spowodować utratę niezależności opinii o perfumach. Aby tego uniknąć, w roku 2014 (w zasadzie pod koniec 2013) zrezygnowałem ze WSZYSTKICH współprac opartych na działaniach PR.

Dziś z dumą mogę powiedzieć,że Nez de Luxe jest blogiem beauty, który nie prowadzi żadnych współprac opartych na otrzymywaniu paczek do testów, zaproszeniach na eventy itd... Dzięki temu Wy macie 100% pewności, że znak oceny umieszczany pod każdą recenzją jest wyłącznie moją opinią, a nie reklamą lub efektem wpływu "dostania za darmo perfum".

Oby rok 2015-sty był równie udany jak ten miniony. Niech półki perfumerii uginają się od pachnideł wielkich i pięknych, a oszałamiającym zapachom niech towarzyszy szczęście, zdrowie i wszelka pomyślność, czego życzę sobie i Wam, Moi Drodzy.


Cacharel Amor Amor

$
0
0

Cacharel Amor Amor znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Cacharel Amor Amor

Od kiedy pierwszy raz usłyszałem o perfumach Cacharel Amor Amor, nie mogę przestać myśleć o ich drugiej nazwie "Buzi-Buzi" (która sama wykiełkowała w mojej głowie). 


Przyznam szczerze, że dla mnie dzieło Cacharel to zjawisko i fenomen. Cały czas się zastanawiam, jakim cudem perfumy te mogły odnieść tak wielki sukces, skoro nie można ich odróżnić od owocowych waniliowców średniej półki. W tym miejscu wymienię choćby kompozycje marki Playboy. Nie mam na myśli ich niskiego poziomu, ale cenę. Skoro prawie identycznie (czasami trochę lepiej, czasami trochę gorzej) zapachy można kupić za kilkukrotnie mniejszą kwotę pieniędzy, co sprawia, że ludzie jednak sięgają po Buziaczka Cacharel?

Protoplasta perfum sexy


Sam zapach to archetyp tego, co znamy pod określenie "seksowny". Wanilia łączona z nutami owocami to akord, od którego zaczął się wysyp seksownych perfum. Śmiem przypuszczać, że Amor Amor były jednymi z pierwszych w tej rynkowej niszy. I być może to właśnie jest tajemnicą ich powodzenia.

Reklama perfum Cacharel Amor Amor

Porzeczka w Amor Amor


Piramidę zapachową rozpoczyna mocny akcent porzeczkowy, ale nie ten znany z Si Armaniego. Cacharel serwuje nam porzeczkę rodem z gum do żucia, mało naturalną, ale za to słodką co nie miara. Główna bohaterka w pierwszym etapie nieco ożywiona jest cytrusami. Znowu są to owoce z oranżadki w proszku lub vibovitu a nie takie prosto z pomarańczowego gaju. Całość jest bardzo ulepna, bardzo słodka i wybitnie niedroga. Przy tym słodycz jest przełamana kwaśniejszym niuansem, więc tragedii nie ma. Wierzę, że młodsze kobiety mogą być oczarowane takim wstępem Amor Amor.

Tak pachnie Amor Amor na początku :)

I dalej już zgodnie z przewidywaniami


Dalej jest do bólu przewidywalnie. Serce to skondensowana, słodka i chemiczna nuta kwiatowa, której wciąż wtórują tony wanilii. Pewnie mógłbym trafić, że to jaśmin i róża, ale oba kwiaty nie są tu na tyle samodzielne, żeby można bezsprzecznie to stwierdzić. Pomijam już fakt, że z czystymi olejkami i absolutami nie mają nic wspólnego. I taka sama jest baza. Słodka do bólu zębów, nieco pudrowa i ciepła. Syntetyki ambrowe są jednak ułożone poprawnie. Nie wpadają z zakurzone niuanse i udanie kończą opowieść Amor Amor.

Trzeba jednak szczerze przyznać, że Buzi Buzi Cacharel do najtrwalszych perfum się nie zalicza. Wręcz przeciwnie. Na mojej skórze umyka już po 4-5 godzinach.



Nuty: wanilia, czarna porzeczka, jaśmin, róża, ambra, konwalia, lilia, grejpfrut, pomarańcza, piżmo, drewno cedrowe, bób tonka, bergamotka

Rok premiery: 2003

Twórca: Dominique Ropion

Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL

Trwałość: średnia, około 4-5 godzin

Olejek cynamonowy z liści

$
0
0
Cynamonowiec cejloński

Olejek cynamonowy to jeden z najbardziej znanych olejków eterycznych na świecie. Wszak chyba każdy zna rozkoszną woń cynamonu - korzenną, pikantną i słodką.


Pewnie mniej osób wie, że olejek cynamonowy może być otrzymywany z kilku gatunków cynamonowców, a z każdego z nich można otrzymać co najmniej trzy różne olejki cynamonowe. Tak naprawdę mamy więc około 20 olejków cynamonowych. I każdy z nich jest inny.


Klasyczny olejek cynamonowy otrzymujemy z kory cynamonowca cejlońskiego (Cinnamomum zeylanicum, syn. Cinnamomum verum). Z tego samego drzewa możemy jednak wydestylować również olejek z liści, o którym dzisiaj opowiem kilka słów. O cynamonowcu cejlońskim napiszę kiedy indziej, przy okazji artykułu na temat jego najbardziej znanego olejku. Teraz przejdźmy do konkretów.

Sri Lanka na mapie świata

Otrzymywania i produkcja olejku cynamonowego z liści


Liście Cinnamonum zeylanicum zawierają około 1,5-2% olejku eterycznego. Są surowcem znacznie tańszym i łatwiej dostępnym niż kora. Wszak liście rosną bez przerwy, a do otrzymywania olejku nadają się nawet te, które samoistnie spadły z drzewa. Jest to powód znacznie niższej ceny olejku z liści. Po zerwaniu lub opadnięciu liście są suszone przez 48 godzin i następnie umieszcza się je w aparacie destylacyjnym. Tam następuje destylacja z parą wodną. Wydajność procesu jest dość wysoka i z kilograma liści otrzymujemy około 10 gram czystego olejku eterycznego. Na świecie produkuje się rocznie około 100 ton tej substancji, najwięcej na Sri Lance.


Liście cynamonowe

Skład i właściwości zapachowe olejku cynamonowego


Olejek cynamonowy z liści pachnie inaczej niż ten z kory. Nie zawiera kręcącego w nosi aldehydu cynamonowego (a przynajmniej nie tyle, ile jest go w olejku korowym). Pierwsze miejsce pod względem ilościowym zajmuje eugenol, który jest też głównym składnikiem olejku goździkowego. To dlatego olejek cynamonowy z liści znacznie bardziej przypomina olejek z goździków niż klasyczny olejek cynamonowy. Oprócz eugenolu, którego jest nawet 90%, występuje też alkohol cynamonowy i wspomniany aldehyd cynamonowy. Ich ilości są jednak znacznie mniejsze.

Podrabianie i oszukiwanie!!!


Olejek cynamonowy z liści jest bardzo często używany do podrabiania olejku goździkowego i olejku cynamonowego z kory, ponieważ jest od nich dużo tańszy. Na całym świecie niedopuszczalne są takie praktyki. Jedynie w Stanach Zjednoczonych prawo pozwala dodawać do olejku z kory inny olejek cynamonowy - z cynamonowca chińskiego. W Europie podobny zabieg jest jednak uważany za zafałszowanie.

Cynamonowiec cejloński - drzewo


Producenci znaleźli więc inny sposób na oszukiwanie klientów. Kupując olejek z niepewnego źródła (nomen omen, w Polsce jest tylko dwóch "pewnych" sprzedawców olejków eterycznych) często możemy przeczytać na etykiecie "olejek cynamonowy". W takim wypadku możemy być pewni, że nie jest to szlachetny olejek cynamonowy z kory, ale produkt zafałszowany olejkiem z liści lub nawet sam, czysty olejek z liści.

Zastosowanie i działanie


Olejek cynamonowy z liści, choć tańszy, wykazuje równie silne działania jak olejek z kory. Jest bardzo silnym antyseptykiem. Działa bardzo silnie bakteriobójczo. Same liście są do dziś stosowane w lecznictwie na trudno gojące się rany, afty i owrzodzenia skóry. W aromaterapii olejek z liści stosuje się w dolegliwościach reumatycznych, artretycznych i w przypadku wystąpienia bóli nerwowych. Olejek ten ma działania pobudzające.

Olejek cynamonowy z liści (zawierający 80% eugenolu)

W przemyśle farmaceutycznym jest szeroko stosowany do aromatyzowania leków. Stosuje się go również jako aromat spożywczy, kosmetyczny i tytoniowy. Olejek odstrasza owady.

Perfumy cynamonowe pachnące olejkiem z liści


Trzeba mieć jednak świadomość,że jego użycie w perfumerii jest bardzo niewielkie. Perfumiarze zazwyczaj korzystają albo z olejku z kory cynamonowca, albo z olejku goździkowego. W obecnych zaś czasach najczęściej stosuje się czysty aldehyd cynamonowy lub eugenol. Udało mi się znaleźć dwa zapachy, w których miał być wykorzystywany klasyczny olejek z liści - Estee Lauder Cinnabar oraz Yves Saint Laurent Opium. Można też przypuszczać, że olejek ten jest używany do ostatnich szlifów w innych perfumach goździkowych. Ze względu na możliwe działania alergizujące, IFRA cały czas obniża dopuszczalne stężenia niemal wszystkich olejków cynamonowych w perfumach. Obecnie wynosi ono poniżej 1%.

Przy okazji polecam artykuł o perfumach korzennych, pachnących piernikami i grzanym winem.

Estee Lauder Cinnabar oraz Yves Saint Laurent Opium

Dior Dolce Vita

$
0
0

Dior Dolce Vita znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Dior Dolce Vita

Dolce Vita to perfumeryjny klasyk. Słodki, leśny, korzenny i słoneczny. Dior lansował te perfumy w 1994 roku, zaledwie dwa lata po debiucie Feminite du Bois - wielkiego konkurenta Dolce Vity z firmy Shiseido. 


Co ciekawe, ojcem obu kompozycji jest ten sam francuski perfumiarz - Pierre Bourdon.


Jak to się było u Diora i u Shiseido


Historia obu zapachów jest niestety podobna. Zaraz po debiucie, przed obiema kompozycjami klękały kobiety zachwycone drzewną i cudownie słodką interpretacją cynamonu. Oba produkty przez ponad 15 lat brylowały na rynku. I nagle na oba spadła śmierć. Najpierw reformulacji poddano legendarne Feminite du Bois, później los ten spotkał Dolce Vitę. To, co dziś widnieje na półce Diora to ledwie cień dawnych, niesamowitych perfum.

Reklama perfum Dior Dolce Vita

Dior Dolce Vita w dawnej wersji vintage


Dawna Dolce Vita była drzewna, elfia, słoneczna i świetlista. Cynamon grał w niej upojnie słodkie dźwięki, a obłe nuty owocowe nadawały kompozycji rozkosznej soczystości. Zapach był miękki, ale jednocześnie pełen ostrości. Cynamon wespół z wanilią nie pozwalały na dominację akordów drzewnych, jak stało się to w Feminite du Bois. Lecz równocześnie cedr, sandałowiec i drzewo różane skutecznie oddalały Dolce Vitę od frywolnych i infantylnych klimatów owocowych. Dawne perfumy Diora były idealnie wyważone, ale zmienne i iskrzące.

Kampania Dolce Vita

Jak teraz pachnie Dolce Vita?


Nowa Dolce Vita to cień tych doznań. Owszem, na półkach perfumerii to wciąż wyróżniający się produkt. Pięknie złożenie cynamonu i drewna sandałowego dalej się podoba i wyprowadza kompozycję na poziom nieosiągalny dla większości obecnych premier. Ktoś kto zna pierwotną wersję, będzie jednak niepocieszony.

Cynamonowe bułeczki

Wersja teraźniejsza ma bardziej cytrusową, głowę. Z początku bije w nos wyraźna nuta kwiatowa - słodka i nieco ulepna. Środek jest już cynamonowy, ale nie ma magicznego wydźwięku. To po prostu waniliowy cynamon - słodki, ładny, rozkoszny, ale nie genialny. Elfy w nowej Dolce Vicie nie zamieszkały. Co więcej, od serca Dior prezentuje nam zapach bardziej płaski. Bez ikry w kontekście wersji pierwotnej. Taka sama jest baza: maślana, drzewna, słodka, ale chyba nieco zbyt grzeczna i trochę za nudna. Choć nie znaczy to, że jest zła.

Zmiana formuły perfum Dior Dolce Vita to jeden z najbardziej zauważalnych przypadków nie do końca udanego uwspółcześnienia kompozycji zapachowej. Nie pozostaje mi nic innego niż zachęta do poszukiwana dawnych butelek. Wciąż można je dostać na internetowych aukcjach. Datę produkcji sprawdzić możemy z łatwością za pomocą kodów z butelki.


Stara wersja:


Nowa wersja:


Nuty: wanilia, cynamon, drewno sandałowe, drewno cedrowe, róża, magnolia, kokos, heliotrop, morela, brzoskwinia, bergamotka

Rok premiery: 1994

Twórca: Pierre Bourdon

Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL

Trwałość: dobra, około 6-7 godzin

Perfumy dla babci na Dzień Babci

$
0
0
Dzień Babci coraz bliżej

Wiecie, że Dzień Babci zbliża się wielkim krokami? To już 21 stycznia.


Zazwyczaj w tym dniu wnuczęta składają swoim babciom życzenia i wręczają własnoręcznie wykonane upominki. Zakładam, że wciąż jest zwyczaj zapraszania babć i dziadków przez przedszkolaków na przygotowany przez nich Dzień Babci i Dziadka.


Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy - przedszkolakami już nie jesteśmy. Można więc pomyśleć o bardziej konkretnych prezentach dla babć.



Z własnych obserwacji wnioskuję, że na świecie są trzy typy babć.


1. Babcie rozkochane w perfumach i kosmetykach


To babcie, które w czasach PRL-u miały choćby przelotny kontakt ze światem luksusu i takie, których stopa życiowa była większa niż średnia społeczeństwa. Nawet jeśli nie używały Chanel i Diora (co w tamtych czasach było mało prawdopodobne), to zawsze dbały o swój wygląd i kochały elegancję. Dziś Panie te nie mają problemów, żeby sięgać po kremy przeznaczone dla cer dojrzałych +70 i +80 a nawet poddawać się zabiegom kosmetycznym. Często są świetnie rozeznane w kosmetykach przeznaczonych dla ich cer.

Pamiętajmy, że zmysł węchu z wiekiem słabnie

2. Babcie, które się wstydzą się pokazywania miłości do kosmetyków


To babcie, które dopiero w ostatnich latach, obserwując swoje córki i wnuczki, odkryły zalety perfum i kosmetyków. Niestety, ten typ babć jest więźniem stereotypów, że "babcia powinna wychowywać wnuki lub przycinać kwiatki w ogródku", a nie myśleć o zapachach i kremach. Taka babcia zazwyczaj sama nie kupi sobie kremu (bardzo często wynika to ze wstydu przed wejściem do drogerii), ale na pewno bardzo się ucieszy, jeśli zostanie obdarowana kremem lub perfumami.

3. Babcie unikające jak ognia wszelkich produktów kosmetycznych i perfum


Najgorszy typ. Rokowania beznadziejne. To babcie, które wszystkie kosmetyki i perfumy uważają za żart. Myją się w szarym mydle, a wszystko inne uważają za czyste zło. Takim babciom lepiej w ogóle nie dawać kremu ani perfum, bo się jeszcze obrażą.

Oczywiście są też typy pośrednie lub podtypy, ale nie będę Was zanudzał swoimi spostrzeżeniami na ten temat. :)


Perfumy dla babci RANKING


I tutaj pytanie i prośba do Was. Czasu zostało mało, więc spieszmy się z typami. Jakie perfumy mogą spodobać się naszym babciom lub jakie perfumy chciałybyście (bo na pewno babcie czytają też Neza) otrzymać od Waszych wnuków?

Guerlain Insolence Eau de Parfum

$
0
0

Guerlain Insolence EdP znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Guerlain Insolence Eau de Parfum

Zabawę z Insolence zacznę niechronologicznie. Najpierw parę słów o wersji Eau de Parfum, którą Guerlain wylansował dwa lata po premierze klasycznej wody toaletowej.


Do Insolence należy pewien rekord. Żadne inne perfumy nie pojawiały się tak często w sugestiach recenzji. Od dobrych paru lat dostaję regularnie wiadomości i maile z prośbami o artykuł na temat tych właśnie perfum.


Insolence EdP nie jest zapachem łatwym. Nawet dziś, nosząc go już czwarty dzień z rzędu, trudno mi zabrać się za jego opis. To woń dziwna, nietypowa. Użycie prostego określenie "pudrowe fiołki" to suchy frazes, bo perfumy te realizują w węchowej przestrzeni znacznie więcej celów, sięgają swoimi mackami w obszary odległe od siebie, nawet wykluczające się. Są i pudrowe, i słodkie, i miękkie, i kwaśne... Tak naprawdę idzie oszaleć, bo nigdy do końca nie wiadomo, jak pachną. W jednej chwili tak, w drugiej inaczej, w trzeciej w ogóle...

Fiołek w leśnym runie

Owoce


Rozpoczynają się słodką, skoncentrowaną nutą owocową. Nie ma ona jednak nic wspólnego z owocami znanymi z półek perfumerii. Jest w niej duża doza szlachetności, coś co odnalazłem też w Lalique Amethyst. Trudny przy tym jasno wskazać, jakie są to owoce, gdyż nuta ta nie jest jednoznacznie ordynarna.

Jednocześnie Insolence EdP sypie w nos mokrą, ciepłą glebą z dodatkiem cukru. Ziemista, butwiejąca słodycz to niezwykły, ale piękny element i pierwszy akt, w którym gra fiołek.

Porzeczka, jeżyna, malina, jagoda...

Fiołek, irys


Drugim występem fiołka jest już gra w duecie z irysem. I to właśnie jest moment, z którego słynie dzieło Guerlain. Wtedy perfumy przywołują przed nos obrazy miękkie, pudrowe i dziewczęce. Choć trzeba też pamiętać, że nie jest to puder rodem z kobiecej kosmetyczki. Jest za to lekko słodki, ciut cukierkowy. Przy tym wszystkim daleko mu do jednoznacznych skojarzeń z pudrowanymi landrynami lub, nie daj Boże, z vibovitem. Trzeba jasno powiedzieć, że Guerlain Insolence Eau de Parfum nie wchodzi w chemiczne akordy, choć niewątpliwie syntetyczne molekuły stanowią jego szkielet.

Hilary Swank w reklamie Guerlain Insolence

Komory


Mnie zaś najbardziej cieszy baza. Ilość bobu tonka jest tam aż nieprzyzwoita i bardzo, bardzo przypomina ten z Tonka Imperiale. I choć w Insolence nie ma migdałów, to podejrzewam, że sporo osób wyczuje tę nutę (absolut bobu tonka ma zapach siana i migdałów). Co więcej, baza również ma charakterystyczny, drzewno-metaliczny posmak. I to za jego sprawą myśli od razu przesuwają się w kierunku cyklonu B i miejsc, gdzie był używany...

Flakon i Guerlain podany do sądu...


Butelka Insolence to dzieło francuskiego rzeźbiarza. Serge Mansau za wszelką cenę chciał sprawić, żeby flakon wyglądał tak jak gdyby był rzeźbiony w świetle. Trzy półsfery miały być zatrzymane w ruchu podczas obrotów wokół własnej osi. Motyw ten pojawił się w twórczości rzeźbiarza jednak dużo wcześniej. Trzy półsfery zostały przedstawione przez Serge'a Mansau na wystawie Foire Internationale de l'Art Contemporain w 1973 roku.

Oryginalna rzeźba z 1973 roku oraz Serge Mansau podczas pracy

W 2006 roku świat obiegła jednak wiadomość, że Cardiet Design wytoczyło proces Serge'owi Mansau i firmie Guerlain o naruszenie praw i inspirację ich projektem z 1996 roku. Wtedy Guerlain wsparł swojego rzeźbiarza i wytoczył kontrpozew bazujący na tym, że w 1996 roku Cardiet skopiował rzeźbę Mansau z 1973 roku. Według informacji, jakie zdobyłem, sprawa zakończyła się porozumieniem bez udziału sądów.

Insolence EdP to również zapach, który dużo zawdzięcza doświadczeniu swojego twórcy - Maurice Roucel znany jest przede wszystkim jako "nos"Musc Ravageur, L de LL czy klasyka Castebajac - migdałowego, nomen omen. Kompozycja Guerlain wpisuje w ten trend niebanalnej, bardzo zmysłowej słodyczy z niszową manierą. A że nad pracami czuwał też dobry duch francuskiej marki -  Sylvaine Delacourte - to Insolence cały czas jest wonią mocno osadzoną na fundamentach szyku i luksusu.



Nuty: irys, fiołek, jagody, malina, czerwona porzeczka, kwiat pomarańczy, bób tonka, drewno sandałowe, piżmo

Rok premiery: 2008

Twórca: Maurice Roucel, Sylvaine Delacourte

Cena, dostępność, linia: zapach dostępny w pojemności 30, 50 i 100 mL

Trwałość: genialna, powyżej 10 godzin 

Guerlain Insolence Eau de Toilette

$
0
0

Guerlain Insolence EdT znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Guerlain Insolence Eau de Toilette

Był rok 2006, kiedy spod skrzydeł Guerlain wyleciała pierwsze wersja Insolence o koncentracji Eau de Toilette. 


Zapach robił wrażenie. Był owocowy, słodki i dziewczęcy, ale inny od wszystkiego, co było kierowane do młodych kobiet. Fiołek wszak w tamtym okresie (w sumie to nawet dziś) nie był nutą popularną, a już na pewno żaden perfumiarz nie umieszczał go na czołowych planach. 


Używał sformułowania "czołowych", a nie "pierwszym", ponieważ w Insolence EdT fiołek nie jest aż tak wyeksponowany jak w wersji Eau de Parfum, i gra za owocami, które są najbliżej widowni.

Pudrowane ciasteczka z masą fiołkową

Malinowa bezczelność


Insolence Eau de Toilette to fiołek uduszony słodyczą owoców. Nie są one tak wykwintnie podane jak w wariacji późniejszej, ale przy tym trudno oskarżyć je o infantylizm i prostactwo. To owoce silne, częściowo wysuszone, ze skoncentrowaną fruktozą wewnątrz. Malinowe konotacje są wyraźne, ale urocze w swojej naturalności. Guerlain wciąż pokazuje, że nuty owocowe nie muszą oznaczać braku klasy. Tutaj tworzą wokół fiołka mięciutką masę, taką wręcz bezę dookoła...

Ciasteczka malinowe

Fiołek czysty i bezpieczny


Akord malinowo-porzeczkowy trwa długo, znacznie dłużej niż w Eau de Parfum. Biegnie równolegle do pudrowego, przyjaznego fiołka. Próżno szukać w tej odsłonie Insolence woni butwiejącego drewna, ściółki i korników... Tu fiołek jest czysty, kandyzowany, po wszelkich atestach pozwalających dopuścić go na rynek unijny. Ba! Jest ten kwiatek tak ułożony i przyjemny, że pewnie i zjeść można byłby go. I w tym tkwi pewien niedosyt. EdT jest wonią zbyt grzeczną na tle Insolence EdP. Nie ma tu szaleństwa... Nawet baza, w której znowu króluje bób tonka, nie jest wcale ostra i metaliczna, i nie kojarzy się I połową lat 40 XX wieku. Jest za to niezwykle puchata, ciepła i zmysłowa. Na pewno jest też bardziej kobieca od końcówki EdP.

Sylvaine Delacourte i Maurice Roucel

Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że Guerlain potraktował debiutancką wersję Insolence w kategorii eksperymentu. Widać, że doświadczenie się udało. Kobiety po wielu latach znów nauczyły się pachnieć fiołkami. I dopiero na takim fundamencie można było zlecić coś bardziej szalonego i niszowego. Tym czymś było według mnie Insolence Eau de Parfum.



Nuty: fiołek, malina, czerwona porzeczka, kwiat pomarańczy, irys, drewno sandałowe, piżmo, róża, bób tonka, bergamotka

Rok premiery: 2006

Twórca: Maurice Roucel, Sylvaine Delacourte

Cena, dostępność, linia: zapach dostępny w pojemności 30, 50 i 100 mL

Trwałość: genialna, porównywalna do wody perfumowanej

Druga część historii o pierwszym Nosie Chanel

$
0
0
Ernest Beaux

Ponad pół roku zajęło mi napisanie drugiej części historii jednego z największych perfumiarzy świata. Dziś już ją opublikowałem. Tekst ten jest głęboko w archiwum, więc pozwalam sobie na jego ponowne zaanonsowanie.


Niestety (albo stety) nie jest to część ostatnia. Praca nad tego typu tekstami wymaga bardzo dużo czasu, trochę pieniędzy i wiele chęci... Przewiduję, że tekst dokończę w trzech częściach, ale nie wykluczam czterech. Ufam, że następną część uda mi się napisać szybciej niż drugą. :)

Zapraszam Was do lektury - Ernest Beaux - twórca Chanel No.5.


L'Instant de Guerlain Eau de Parfum

$
0
0

Guerlain L'Instant de Guerlain znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl

Guerlain L'Instant de Guerlain

L'Instant de Guerlain był dla mnie przez długi czas zapachową zagadką. Jakoś nigdy nie mogłem poświęcić mu więcej niż kilka chwil i poznać tak, aby móc napisać parę słów.


Brak nowości w perfumeriach spowodował jednak, że od dłuższego czasu pachnę niemal wyłącznie perfumami Guerlain (różnymi). I nie jest mi z tego powodu źle.


Damskie L'Instant nie porywa mnie jednak. Magnolia podana na zakurzonym piżmie z syntetycznym miodem nie jest tym, czego oczekiwałem. Owszem, Guerlain chwali się, że perfumy te miały być krystaliczne. W tym konkretnym przypadku, cecha ta oznacza też zepchnięcie kompozycji zapachowej w niebezpiecznie obszary laboratoryjne.

Podwójna piramida L'Instant


W materiałach prasowych sprzed ponad 10 lat widzę informację o "podwójnej piramidzie zapachowej". Niestety, bez żadnych konkretnych tłumaczeń. Prawdopodobnie chodzi o to, że nuty serca i nuty bazy są zminimalizowane kosztem rozbudowanego serca. Wtedy kompozycja przyjmuje kształt dwóch piramid połączonych podstawami. Taka teoria jest możliwa do obrony.

Podwójna piramida

Cytrusy, jabłka...


L'Instant pachnie bowiem tylko lekko cytrusowo na wstępie. To ledwie półnuta, cichy, kwaśny szept, który nawet nie pozwala zidentyfikować gatunku rośliny. Niemal od razu zaś czuć akord kwiatowy z magnolią i jaśminem na czele - to już serce perfum. I w ramach tego akordu kwiatowego, na początku można wyczuć woń dojrzałych jabłek. Nie są one deklarowane w spisie nut na stronie Guerlain, ale wielokrotnie można o nich przeczytać w innych miejscach. Mój nos również jest za tymi owocami.

Reklama L'Instant de Guerlain

Miodowa magnolia


Magnolia w swojej standardowej postaci owinięta jest woalem zakurzonego piżma. Ilość tych białych piżm jest tak duża, że stają się wręcz nutą pierwszego planu. Guerlain postawił też na miodowe zabarwienie swojej kompozycji. Czasami L'Instant nawet zadrapie w gardle (ale do Soir de Lune to wciąż daleko). Nie zmienia to jednak faktu, że całości bliżej do pszczół z opryskanych pestycydami pół niż dzikich łąk w środku lasu. Ta pylista nuta w miarę upływu czasu staje się coraz bardziej nieznośna, pudrowa i dusząca. To tak jakby się topić w kurzu.

Kobieta w sukni kopiąca piłkę


Pamiętam, że kiedy pierwszy raz testowałem L'Instant de Guerlain, to skojarzyły mi się z kobietą w długiej, złotej sukni z cekinami, która wbiegła na boisko grać w piłkę nożną i się zaczęła mocno pocić. Wiem, że to nie ma związku z recenzją, ale jednak postanowiłem o tym napisać, tak w ramach ciekawostki. 

Tak czy inaczej, zapach ten traktuję jako niezwykły, bo magnolia w perfumach to trudny temat. Tutaj wyszło to średnio, ale brak oryginalności nie jest wadą L'Instant. Być może wersja Eau de Toilette sprawuje się lepiej, ale nie miałem okazji jej poznać. 



Nuty: magnolia, białe piżmo, jaśmin, ylang ylang, jabłko, bergamotka, ambra, benzoin, wanilia, miód

Rok premiery: 2003

Twórca: Maurice Roucel

Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 80 mL wraz z linią kosmetyków uzupełniających

Trwałość: dobra, około 6-7 godzin

Chanel Bel Respiro

$
0
0

Perfumy marki Chanel znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Chanel Bel Respiro

Gabrielle Chanel znana była z kupowania posiadłości, w których mogła oddawać się rozpuście ze swoimi kochankami. Tak było w przypadku rezydencji La Pausa. Tak jest w przypadku Bel Respiro.


To letni domek położony w Garches pod Paryżem. Niegdyś było to oddzielne miasta odległe od Paryża o kilkadziesiąt kilometrów. Dziś włączone jest w aglomeracje paryską, choć do samego Paryża jeszcze nie należy.


Chanel ów dom kupiła w 1920 roku. Tym samym, w którym poznała Ernesta Beauxa. Pierwotnie dom miał pełnić funkcję letniska, ale szybko przeistoczył się w miejsce schadzek z kochankami. Historia domu jest więc niemal identyczna jak La Pausy.

Młoda Chanel nadała rezydencji charakteru przez pomalowanie jej na beż i czerń. I właśnie te dwa kolory miały stanowić o wyjątkowości tej posiadłości. W latach 20. goście Coco byli ponoć zachwyceni takim projektem.

W 2007 roku Jacques Polge - naczelny perfumiarz Chanel - zdecydował, że zamknie aromat tej rezydencji we flakonie perfum i umieści go w najbardziej luksusowej linii - Les Exclusifs de Chanel. Wyszło średnio.

Rezydencja Bel Respiro w Garches

Bel Respiro jest wonią suchą, przykurzoną i zieloną.


Pachnie suchym sianem, słomą i mocno zasuszonymi kwiatami. Ociera się wręcz o aromat kwiatowego potpourri. Co więcej, Bel Respiro nie są perfumami o szczególnym stopniu zmienności i życia. Raz wykreowany obraz olfaktoryczny, trwa i trwa, i trwa... Jedynie z początku czuć mieszankę aldehydów i cytrusów, ale to tylko chwila i cień.

Nuta siana


Nad nutą siana, słomy i kwiatów wisi zaś woń kurzu. Nie jest to jednak kurz laboratoryjny, ani kurz ze strychu. To piękny, szlachetny kurz z pobocza starego traktu. Być może część osób, które "siedzą" w niszowych perfumach, kojarzy nutę kwiatu kocanki, zwanego też nieśmiertelnikiem. Wnosi ona do kompozycji bardzo charakterystyczny słoneczno-zakurzony akord. Trudny, ale ujmujący. I właśnie kurz w Bel Respiro pachnie podobnie.

Kurz pod nogami słonia

Zresztą w ogóle można przyjąć, że ta wariacja jest zapachem wędrowca, który przemierza pobocza dróg w upalny dzień i mija stęsknione wody rośliny na poboczu. Motyw może ciekawy, ale samo wykonanie perfum nie jest idealne.

W Bel Respiro na pewno występuje nuta osuszonego galbanum. To rodzi pewne podobieństwa do No.19. Fani marki Sisley zauważą zaś wspólne nuty z Eau de Campagne. Mam jednak wrażenie, że obie te kompozycje są znacznie lepsze od tytułowej pozycji Chanel.



Nuty: akord zielony, akord kwiatowy, trawa, galbanum, skóra, akord makii

Rok premiery: 2007

Twórca: Jacques Polge

Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna jedynie w wybranych punktach na świecie; pojemność 75 i 200 mL

Trwałość: średnia, około 4 godzin

Kolekcja perfum Joli i jej partnera

$
0
0

Minęło dużo czasu odkąd ostatni raz pokazywałem Wasze kolekcje perfum. Czas wrócić do tego zwyczaju. :) 


Przesyłajcie, proszę, Wasze skarby na mój adres mailowy: kontakt@nezdeluxe.pl, jeśli chcecie się pochwalić nimi.

Prosiłbym tylko, żeby zdjęcia były ostre i wyraźne. Jeśli macie bardzo dużo butelek, to podzielcie je na kilka zdjęć, tak żeby każdy mógł popodziwiać Wasze flakoniki. :) :)

A dziś kolekcja Joli i jej Towarzysza. Oczywiście powiększy się po kliknięciu i wybraniu opcji "Pokaż obrazek".


Lancome Poeme

$
0
0

Lancome Poeme znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Lancome Poeme

Poeme to kolejny wielki zapach, który w końcu doczekał się recenzji. Dziś, równo 20 lat po premierze, bez wątpienia zasługuje na status gwiazdy w portfolio Lancome.


Upajający, słoneczny, bardzo ciepły. Czy babciny? Nie, według mnie nie jest to woń babcina. Owszem, ma w sobie parę kropel retro-esencji, ale przede wszystkim jest to szalenie zmysłowa woń pewnej siebie kobiety.


Poeme wpisuje się w trend II połowy lat 90. 


Pisałem o nim w ramach artykułu dla Harper's Bazaar o historii perfum. W tamtym czasie bardzo często mieliśmy do czynienia z ułatwianiem trudnych i mocnych wariacji z lat 70. i 80. Poeme wzorem Allure czy Dolce Vity należy do tej grupy kompozycji. Nie jest jednocześnie tak mocną wonią jak Poison, Obsession czy Cinnabar - klasyki wcześniejszych dekad. To zaś zapewnia mu ponadczasowość, i to że dzisiaj nie zalega na najniższych półkach perfumerii, lecz wciąż się sprzedaje i na siebie zarabia - tak jak Hypnotic Poison, Allure czy 24, Faubourg - jego rówieśnicy.

Reklema perfum Lancome Poeme

Jak pachnie klasyk Lancome?


Poeme jest bez wątpienia wonią kwiatową i elegancką. Pudrowa mimoza została podana tu w tak wielkiej ilości, że straciła swoją transparentność. Lancome podtyka ją pod nos w formie lekko miodowej, bardzo skoncentrowanej. Początek może wręcz przypominać uderzenie obuchem w głowę, gdyż mimozie towarzyszy duszący, lepki bieluń. W tym momencie możemy poczuć się tak jakbyśmy nurkowali w głąb babcinej torebki pełnej pudrów, perfumowanych rękawiczek i innych akcesoriów. To jednak tylko chwila. Później Poeme rozkwita i zaczyna swoją słoneczną pieszczotę. Zanim się ona zacznie, pojawia się również aromat gniecionych narcyzów. Bardzo charakterystyczny, choć niezbyt długi. Spróbujcie kiedyś w ogrodzie pognieść płatki jednego kwiatu. Tak właśnie pachnie Poeme zaraz po mocnym wstępie.

Tuberoza i tropikalny las


Pokazuje się piękna, brzoskwiniowa tuberoza, ale bez zawiesistych niuansów palonej gumy. Jest woń eleganckiej brzoskwini i mnóstwo kwitnących pomarańczowych drzew. Czasami Poeme przenosi nas do nieco dusznego, tropikalnego lasu, ale nigdy nie zasłania nam słońca całkowicie. Ten kawałek nieba widać zawsze. Można powiedzieć, że przez większość czasu to jasny i przewiewny gaj napełniony kwiatami pomarańczy. I dzięki niemu Lancome nie staje się wielkim boa. To zapach zrównoważony i nieprzesadzony. Po prostu piękny! Ekstrakt słonecznego szyku i elegancji.

Prasowa rozkładówka z reklamą Poeme

Oszałamiająca baza


W bazie złoci się wanilią, którą przykrywają nasycone olejkami płatki kwiatów. Są już lekko pomarszczone, trochę wysuszone przez południowe słońce. Ich aromat jest jednak wciąż oszałamiający. Baza Poeme genialnie - GENIALNIE - stapia się ze skórą. I nie robi tego przez piżmo, ambrę lub paczulę, ale właśnie przez cielesne kwiaty. To rzadkość, żeby perfumy w taki sposób gasły na człowieku.

Dla mnie to najbliższa rodzina Amarige de Givenchy.


Poeme to na pewno więcej niż dobre perfumy. To dzieło sztuki.



Nuty: mimoza, kwiat pomarańczy, datura (bieluń), narcyz, brzoskwinia, wanilia, himalajski niebieski mak, heliotrop, ambra, piżmo, ylang ylang, bób tonka, frezja

Rok premiery: 1995

Twórca: Jacques Cavallier

Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL

Trwałość: dobra, około 6-7 godzin


Baldinini Gimmy

$
0
0

Baldinini Gimmy znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Baldinini Gimmy

Perfumy marki Baldinini to produkty raczej mało znane w Polsce. Sama firma powinna jednak kojarzyć się z wysokiej jakości obuwiem, które od kilku lat można nad Wisłą kupić. Dziś jednak o zapachu. Baldinini Gimmy.


Sięgam po próbkę w sumie od niechcenia.


Pachnie dobrze. Najpierw kojarzy się z czystą i ciepłą męską skórą wymytą wodą lawendową. Później zyskuję mleczną manierę i upodabnia się do niszowych perfum o nazwie Cozumel marki Laboratorio Olfattivo. Łączy je nuta tytoniu, ale tytoń w jednym i drugim pachnie bardzo nietypowo. Dość powiedzieć, że bez czytania spisu nut Baldinini Gimmy pachniało mi mlecznym sandałowcem i figą. W życiu nie odgadłbym nut, które serwuje mi producent. Co ciekawe, taki sam problem miałem z Cozumelem.

Gimmi Baldinini - założyciel imperium.

Zapach tych perfum na pewno wpada w pamięć i nie jest to nudne, męskie pachnidełko. To woń klasyczna i uniwersalna. Ponadczasowa. Myślę, że mężczyzna poszukujący tylko jednych perfum - swojego signature scent - powinien rozważyć kompozycję w stylu Gimmy.

W bazie perfumy te stają się nieco bardziej drzewne, ale jednocześnie obłe i miękkie. Nie są ani słodkie, ani wytrawne. Pachną trochę tak jak podgrzewane z kawałkami drewna mleko. W tle gra zaś delikatna, mydlana nuta piżma. Co ważne, nie jest to piżmo zakurzone, ani piżmo laboratoryjne. Bardzo ładnie komponuje się z całością.

Baldinini nie serwuje nam olfaktorycznej rewolucji. Gimmy z powodzeniem może stanąć na półce mężczyzn, którzy cenią dobry, klasyczny styl. A jednocześnie nie chcą pachnieć jak męskie masy.



Nuty: bergamotka, jabłko, lawenda, skóra, drewno gwajakowe, cynamon, tytoń, paczula, piżmo

Rok premiery: 2008

Twórca: nieznany, ale stawiałbym na Marie Duchene

Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 50 i 100 mL wraz z kosmetykami pielęgnacyjnymi

Trwałość: dobra, około 5-6 godzin

Viewing all 1223 articles
Browse latest View live