Quantcast
Channel: Nez de Luxe — blog i opinie o perfumach damskich i męskich
Viewing all 1223 articles
Browse latest View live

Yves Saint Laurent L'Homme Ultime

$
0
0

Perfumy marki Yves Saint Laurent znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


YSL L'Homme Ultime

YSL L'Homme Ultime to jedne z nielicznych, znaczących perfum, które debiutują w Polsce podczas wakacji. W tym wypadku to jednak szkoda.


Szkoda, ponieważ jest to zapach naprawdę dobry i o niebo lepszy od ostatnich premier z serii L'Homme, które według mnie były żenująco słabe i chemiczne. Debiutując podczas wakacji z automatu skazany zaś jest na mniejsze zainteresowanie klientów.

L'Homme Ultime to bardzo miłe zaskoczenie, nie tylko na tle marnej rodzinki, ale też samo w sobie. To po prostu rzetelny i dobrze wykonany produkt.

Reklama perfum YSL L'Homme Ultime
 
Yves Saint Laurent prowadzi nas do klasyki męskiej perfumerii, bez sportowych, ani przesadnie drzewnych wstawek. Pod tym względem wersja Ultime przypomina pierwowzór L'Homme. Obrazy mężczyzn kreowane przez obie kompozycje są bardzo zbliżone, eleganckie, choć same zapachy różnią się wyraźnie.

W L'Homme Ultime lubię to, że po aplikacji na ciało raz po raz do nosa dociera smuga zapachu. To pożądane zjawisko, bo przecież perfumujemy się, żeby czuć od siebie kompozycję. I nawet nie wspominałbym o tym, gdyby nie fakt, że w tym przypadku każda ze smug jest inna. Zapach się zmienia, żyje, ewoluuje i zmywa złe wrażenia wywołane przez miałkich i płaskich poprzedników.

Jeśli chodzi o sam aromat, to mamy tutaj bardzo dużo imbiru i kardamonu. Tego typu duety trudno nazwać szczególnie oryginalnymi, ale YSL podaje je w bardzo rzetelnej i dobrze skrojonej formie. Początek roziskrza grejpfrutem, w sercu doprawia odrobiną różanej słodyczy, a od samego początku do głębokiego serca łamie całość kamiennym wetiwerem, który może budzić skojarzenia z Declaration i Terre d'Hermes.

YSL L'Homme Ultime 100 mL

Nie jest jednak L'Homme Ultime kompozycją bez wad, bowiem baza stacza się nie po równi pochyłej, ale od razu w przepaść. Jest tragicznie chemiczna, tania i dusząca. Zupełnie nie pasuje do mnogości wrażeń niesionych wcześniej. Ale cóż, nie można mieć wszystkiego.

Opinia końcowa o YSL L'Homme Ultime


Jeden z ciekawszych perfum z serii L'Homme i gdyby nie katastrofa w bazie, to mogłaby to być jedna z ciekawszych strikte męskich premier tego roku.


Nuty: grejpfrut, imbir, kardamon, wetiwer, róża, labdanum, drewno cedrowe, szałwia, geranium
Rok premiery: 2016
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 60 i 100 mL
Trwałość: dobra, około 6-7 godzin

Reklama perfum YSL L'Homme Ultime



Gucci Bamboo Eau de Toilette

$
0
0

Perfumy marki Gucci znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Gucci Bamboo Eau de Toilette

Nowa wersja klasycznych Gucci Bamboo nie była najbardziej wyczekiwaną przeze mnie nowością. Zresztą mając w pamięci protoplastę, trudno żeby było inaczej. Z poczuciem misji wziąłem jednak do testów Bamboo Eau de Toilette.


Na początku byłem pozytywnie zaskoczony. Pojawia się tu bowiem motyw nieznany z pierwowzoru - nuta różowych gum do żucia. To niuans subtelny, ale charakterystyczny i będący pożądanym urozmaiceniem. Po tych pierwszych chwilach naprawdę myślałem, że Gucci Bamboo Eau de Toilette może być dobrym (w swojej kategorii) zapachem.

Gucci Bamboo Eau de Toilette 50 mL

Niestety, okazało się inaczej. Po pięciu, góra dziesięciu minutach kompozycja wpadła w obszary znane z pierwowzoru, czyli mnóstwo nijakich, rozcieńczonych kwiatów, cień plastikowych owoców i totalnie tania baza wykonana z najpodlejszych substytutów piżma i olejków drzewnych. Z różowym akordem początkowym również nie dzieje się najlepiej, ponieważ mimo swojej subtelności dalej traci moc i przekształca się w woń zbliżoną do lakieru do włosów. W późniejszych etapach to jednak tylko ślad, mało wyczuwalny, ale na jednak drażniący.

Opinia końcowa o Gucci Bamboo Eau de Toilette


Według mnie to jednak troszeczkę lepiej skonstruowany zapach od wersji Eau de Parfum, choć niestety, dalej są to niziny sztuki perfumeryjnej.


Nuty: jaśmin, piżmo, lilia, ylang, mandarynka, bergamotka, gruszka, ambra, drewno sandałowe, wanilia
Rok premiery: 2016
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 30, 50 i 75 mL
Trwałość: niska, około 2-3 godzin

Niszowe perfumy na lato 2016 dla mężczyzn

$
0
0
Niszowe perfumy dla mężczyzn na lato '16

Na Facebooku Nez de Luxe jeden z czytelników przypomniał mi o tym, że pominąłem panów we wpisie o letnich perfumach. Artykuł o damskich zapachach zamieściłem już kilka tygodni temu, więc czas nadrobić zaległości.


Propozycje podzieliłem na dwie grupy, ponieważ przy selekcji perfum wydało mi się to naturalne:
a) eleganckie, świeże i nadające się również do garnituru;
b) typowe antyupały, które ratują życie podczas dni z najwyższymi temperaturami.

Elegancka świeżość pod krawatem


Pierwszą grupą są kompozycje świeże, ale skierowane w stronę elegancji. Jeśli zatem ktoś musi lub lubi chodzić w garniturach latem, to te zapachy świetnie odnajdą się w takich sytuacjach. Zresztą nie tylko latem, bo cechą charakterystyczną całego trio jest uniwersalność.

Parfumerie Generale Harmatan Noir, Heeley Iris de Nuit, Ormonde Jayne Isfarkand

Do tej rodziny zaklasyfikowałem trzy produkty:

Heeley Iris de Nuit


Pierwszym z nich jest Heeley Iris de Nuit, który dla mnie jest synonimem zmrożonego luksusu. Brzmi to niełatwo do wyobrażenia, ale jest to zapach zimny, z nutą świeżości czystego ciała i z aromatem czegoś krystalicznego. Zresztą ta krystaliczność jest cechą charakterystyczną perfum Jamesa Heeleya. W ramach ciekawostki powiem, że sam autor jako wzorzec mężczyzny Iris de Nuit podaje Doriana Gray'a.

Ormonde Jayne Isfarkand


Dla koneserów perfum bardziej drzewnych jest Ormonde Jayne Isfarkand inspirowany irańskim Isfahanem. To zapach wetiwerowy, kamienny, szorstki. Podkreślenie całości irysem nadaje mu charakterystycznej szorstkości, a mech wprowadza szyprowy niuans budujący dystans.

Parfumerie Generale Harmatan Noir


Jest też Harmatan Noir marki Parfumerie Generale. To z kolei mięta podana w sposób mało inwazyjny i bardzo elegancki. Towarzyszy jej subtelny aromat suszonych kwiatów oraz bardzo wyraźna nuta herbaty. Całość jest bardzo energetyzująca, ale szykowna bez przerwy.

Antyupały we flakonie


Druga rodzina to perfumy typowo odświeżające, czyli "antyupały" w butelce. I na plaże, i na po plaży. W lecie rozwijają się świetnie, w zimie tracą iskry i swój blask, więc nie polecam ich osobom szukającym uniwersalnych zapachów na cały rok.

Parfumerie Generale Yuzu Ab Irato, Santi Burgas Lobitt, Rouge Bunny Rouge Incantation, Heeley Menthe Fraiche

Jest tutaj Santi Burgas Lobitt - mój sztandar na lato - o którym już pisałem wielokrotnie i nie będę się powtarzał. Kwaśna, nie do końca dojrzała mandarynka i tony mrożonych cytrusów. Ratunek na najwyższe upały.

Heeley Menthe Fraiche


Później mój kolejny ulubieniec - Menthe Fraiche. Również o tym zapachu pisałem, więc zainteresowanych odsyłam do recenzji, która pojawiła się ledwie tydzień lub dwa temu.

Rouge Bunny Rouge Incantation


Trzecia propozycja to Rouge Bunny Rouge Incantation. Formalnie to zapach damski, ale dla mnie klasyczny uniseks. Przypomina Un Jardin en Mediterranee, ale jest bardziej świeży i mniej drzewny. Nie zawiera olejku cedrowego, który był istotnym aktorem w kompozycji Hermes. Na pewno jest bardziej przestrzenny i sporo w nim cierpkich, nie do końca dojrzałych owoców - cytrusów i porzeczek. Na męskiej skórze nabiera gorzkiego  wydźwięku, co podczas upałów niewątpliwie plusuje.

Parfumerie Generale Yuzu Ab Irato


Jest też Yuzu Ab Irato. To z kolei bardzo agresywne połączenie cytrusów, kwiatów, nut bambusowych i hyzopu, które we współczesnej perfumerii jest niemal zapomniany. W dwóch słowach można go opisać jako "agresywna świeżość", chociaż w upale gra naprawdę przednio.

Guerlain Habit Rouge

$
0
0

Guerlain Habit Rouge znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Guerlain Habit Rouge

Recenzja perfum Guerlain Habit Rouge powstawała wiele miesięcy, gdyż zawsze obawiam się opisywania tak wielkich klasyków. W tym wypadku respekt był tym większy, że Habit Rouge nazywany jest "Shalimarem dla mężczyzn".


Historia tej kompozycji jest na tyle ciekawa, że pozwolę sobie przytoczyć jej fragmenty. Habit Rouge to wielkie dzieło Jeana Paula Guerlaina, który wylansował je w 1965 (w tym roku powstał pierwowzór - Habit Rouge Eau de Cologne, który w 2007 został z rynku wycofany) roku jako hołd dla sztuki jeździectwa. Przy tej okazji wielki perfumiarz dał mężczyznom pierwszy w historii orientalny zapach poświęcony tylko dla niech. Ta informacja nie jest bezsprzeczna i można z nią dyskutować, ale tak właśnie się przyjęło mówić.    W skrócie sprawa wygląda tak jak z Chanel No. 5 i tytułem pierwszych aldehydowych perfum na świecie. Wracając jednak do Habit Rouge, trzeba też powiedzieć, że kolor etykiet, flakonu i nazwa nawiązywały do czerwonych kamizelek noszonych wówczas przez dżokejów (inna historia mówi o myśliwych). Zresztą ten motyw świetnie obrazują reklamy, które uważane są przez specjalistów za jedne z najlepszych w historii perfumerii.

Guerlain Habit Rouge w wersji Eau de Parfum

Testowałem ten zapach w dwóch odsłonach - Eau de Toilette i Eau de Parfum - i w każdej możliwej aurze - w zimie, lecie, podczas wiosny i na jesieni. Testowałem globalnie, na ubraniach, na nadgarstku, na papierze, więc mogę powiedzieć, że poznałem tę kompozycję tak dobrze, jak to jest możliwe. Problem jednak jest tego rodzaju, że Habit Rouge zawsze zaskakuje. Nie daje poznać się na wylot.

Pamiętam dobrze moje pierwszy kontakt z tą kompozycją, kiedy dostałem wersję EdP. Po szybkim teście wydała mi się kolońska i nie podobna do wielkich Shalimar, wręcz nieciekawa.

Reklamy Guerlain Habit Rouge

Użyty globalnie Habit Rouge bardzo zyskuje i w końcu pokazuje cytrusowo-waniliowy akord znany          z największego dzieła Guerlain. Paradoksalnie nie jest to woń słodka lub zmierzająca w stronę ulepu, ale również nie określiłbym jej mianem "dziadkowej" lub retro. Pisząc o szczegółach wyodrębnię jednak dwie wariacje: Eau de Toilette i Eau de Parfum. Zastrzegam jednak, że klimat obu jest ten sam, a większość nut gra w bardzo podobny sposób. Taką samą też otrzymują ode mnie ocenę.

Guerlain Habit Rouge Eau de Toilette


Ta odsłona jest paradoksalnie bardziej skórzana, a cytrusy w niej iskrzą i migoczą bardziej intensywnie. Wanilia wcale nie jest jedynym bohaterem pierwszego planu, ale genialnie komponuje się z cytrusami i skórą. Zaznaczam jednak, że absolutnie nie ma w Habit Rouge Eau de Toilette niuansów puchatych, słodkich, takich, z jakimi dziś kojarzymy wanilię. Jean Paul zagrał tu prawdopodobnie czystym absolutem wanilii, który ma drzewny, mroczny i wytrawny charakter. W przypadku tych perfum jego udział w kreacji wrażenia zapachowego nie jest dominujący, ale czuć, że nie jest to po prostu syntetyk landrynkowej wanilii.

Guerlain Habit Rouge Eau de Toilette w klasycznej, "pszczelej" butelce

Zapach absolutnie genialnie łączy tony kolońskie z orientalnymi i zachwyca swoją grą i zmiennością. Zaryzykowałbym również stwierdzenie, że wersja Eau de Toilette zawiera nutę goździków-kwiatów i ziela angielskiego lub cynamonu. Po poszukiwaniach w internecie również znalazłem tego typu dane, więc myślę, że się nie mylę, a nawet jeśli fizycznie nie ma tych składników w butelce Habit Rouge, to Jean Paul wytworzył ich efekt, który powala na kolana. Nie jest to bowiem ciężki, zabójczy orient, ale szczypta cynamonu wydobywająca się ze świeżo wyprasowanej marynarki. Habit Rouge EdT dzięki temu kręci w nosie i jest równocześnie na tyle rześki, żeby zdobyć miano perfum uniwersalnych. W tym kontekście ważne jest również to, że baza, choć żywiczna i pozornie mocarna, cicho gra na skórze, jest szeptem, który żyje.

Nuty: wanilia, cytryna, róża, drewno sandałowe, skóra, benzoin, neroli, limeta, paczula, bób tonka, bergamotka, przyprawy, drewno różane, bazylia, ziele angielskie, cynamon, goździk
Rok premiery: 1988

Guerlain Habit Rouge Eau de Parfum


To wersja zbudowana na tych samych fundamentach. Guerlain obwieszcza ją mianem pierwszych, zachodnich perfum z nutą drewna agarowego - oud. Przyznam szczerze, że kiedy się o tym dowiedziałem, to niemal spadłem z krzesła, ponieważ w życiu nie wpadłbym na to, że Habit Rouge Eau de Parfum zawiera oud. Według mnie nie są to absolutnie perfumy oudowe i taka klasyfikacja jest sporym przekłamaniem. Nie zmienia to jednak faktu, że perfumy są genialne.

Habit Rouge Eau de Parfum

Skóra zamiast swojej klasycznej feeri barw prezentuje się blisko paczuli. To zaś sprawia, że Habit Rouge EdP zyskuje cień kakaowego, suchego niuansu, którego szczytową kreacją jest Borneo 1834. Oczywiście to porównanie dotyczy tylko tego jednego wątku, ponieważ oba zapachy w ogóle są całkowicie odmienne. Guerlain dalej prezentuje się szykownie: iskrzy cytrusami, zachwyca drzewną i waniliową bazą. Mam wrażenie, że wszystkie przyprawy nie kręcą w nosie tak mocno jak w klasyku, a całość jest nieco zaokrąglona za sprawą obłych kwiatów. I znowu nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest tu pół kropli olejku    z kwiatu pomarańczy znanego choćby z Fleur du Male. To zaś sprawia, że słodycz staje się nieco intensywniejsza i bardziej wyrazista.

Nuty: wanilia, cytryna, róża, drewno sandałowe, oud, skóra, benzoin, neroli, limeta, paczula, bób tonka, bergamotka, ziele angielskie, cynamon, goździk
Rok premiery: 2003

Opinia końcowa o Guerlain Habit Rouge


To wielkie perfumy z wielu względów. Oprócz bogatej historii są jednym z nielicznych przykładów, że wariacja nie musi być gorsza od klasyka, i że dawna, francuska sztuka perfumerii jeszcze nie upadła.

Guerlain Habit Rouge EdP

Muszę też powiedzieć, że w mojej opinii żadna z tych dwóch wersji Habit Rouge nie jest wonią archaiczną lub retro. Nosząc zarówno jedną jak i drugą zdobyłem sporo komplementów, ale zauważyłem jedną rzecz - Habit Rouge stosujemy z umiarem, 2-3 naciśnięcia atomizera to optymalna ilość, żeby doznać bogatego przekazu tych kompozycji.

I podkreślę jeszcze raz ich największą z zalet - w każdej pogodzie i przy każdej okazji zaskakują i nie dają się poznać do końca.


Twórca: Jean Paul Guerlain
Cena, dostępność, linia: zapachy dostępna w pojemności 50 i 100 mL oraz w pszczelich flakonach; duża gama kosmetyków pielęgnacyjnych
Trwałość: bardzo dobra, około 8-9 godzin

Issey Miyake L'Eau d'Issey Pure

$
0
0

Perfumy marki Issey Miyake znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Issey Miyake L'Eau d'Issey Pure


Ilości wariacji na temat L'Eau d'Issey są przerażające, jednak póki co daję radę je testować. Ostatnio w Polsce pojawiła się odsłona L'Eau d'Issey Pure. I ponoć nie jest to produkt limitowany.


Ze wszystkich wariacji te perfumy są chyba najbardziej zbliżone do klasyka. Zimne, choć trochę zakurzone kwiaty okraszone delikatną nutą morską, trochę w stylu Cool Water, która najbardziej wyczuwalna jest na początku. Pewnym minusem jest baza, gdzie panoszą się kiepskiej jakości utrwalacze (ale tragedii nie ma)

Sam zapach niby nawiązuje do klasyka i jest w miarę dobrej jakości, ale dla mnie jest jednak gorszą kopią i zupełnie nie widzę sensu w tej kreacji skoro klasyk reprezentował ten sam styl i ten sam obszar zapachowej mapy.


Nuty: lilia, kwiat pomarańczy, akord morski, ambra, róża, jaśmin, drewno kaszmirowe
Rok premiery: 2016
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30 i 50 mL
Trwałość: średnia, około 5 godzin

Valentino Uomo Intense

$
0
0

Perfumy marki Valentino znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Valentino Uomo Intense

Lato powoli odchodzi w niebyt i czas wypatrywać na horyzoncie jesieni i zimy. Valentino Uomo Intense bez wątpienia ułatwia przywołanie takich właśnie obrazów. Ale po kolei.


Pamiętam, że po premierze klasycznych Valentino Uomo wiele osób mówiło, że jest to zemsta Oliviera Polge na marce Dior. Ten właśnie perfumiarz był twórcą pierwszej wersji Dior Homme, ale Francuzi postanowili "zabrać" tu ten tytuł i po reformulacji ogłosili, że autorem Dior Homme jest ich naczelny nos - Francois Demachy. Zdegustowany Olivier miał wówczas zakpić z Diora tworząc Valentino Uomo - zapach ponad wszelką miarę podobny do tamtych perfum. Nie wspominam tej historii bez powodu.

Oficjalne zdjęcia z kampanii Valentino Uomo Intense

Valentino Uomo Intense pachnie bowiem jak kopia Dior Homme Parfum, choć nie ręka Polge'a go zmieszała. Z początku są to niemal wonie bliźniacze. I choć z czasem stopnień pokrewieństwa zdaje się maleć, to chyba nie będzie osoby, która zakwestionuje powinowactwo między nimi.

Oficjalne zdjęcie "nut" Uomo Intense

Nutą, która wita wąchaczy są spalone irysy. Mocna, zawiesista woń, która łączy elementy dymne, spalonego pudru i zwęglonych marchewek jest dominantą początku. Robi wrażenie, choć nie zaskakuje w stopniu tak wielkim, jak w Dior Homme Parfum. I chyba jednak nie jest aż tak intensywna. Rozpala jednak nabłonki nosa i przydusza swoją wytrawnością.

Później już idzie z góry. Uomo Intense wysładza się, ale cały czas pozostaje wonią suchą. To wszystko za sprawą pylistej, drzewnej wanilii, która zastępuje irysy na pierwszym planie. Przyznam szczerze, że podoba mi się kierunek, w jakim rozwijają się te perfumy. Są cały czas męskie, a przy tym przyjemne i przyjazne. Pod w tym względem baza jest kontrastem dla agresywnego, niszowego wręcz startu.

Opinia końcowa o Valentino Uomo Intense


To dobre perfumy, które można rozpatrywać jako kolejny prztyczek w nos Diora. Doceniam jednak to, że w późniejszych etapach wyraźniej zaznaczone są różnice i jest to niejako element oryginalności w Uomo Intense.

A i jeszcze jedno, według mnie ta wersja Valentino znacznie bardziej pasuje do Valentiono Donna niż klasyczna. Wszystko za sprawą irysów...


Nuty: irys, skóra, bób tonka, cytryna, mandarynka, szałwia, zamsz, wanilia
Rok premiery: 2016
Twórca: Sophie Labbe
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 50 i 100 mL
Trwałość: dobra, ale gorsza od Dior Homme Parfum

Versace Eros Eau de Toilette

$
0
0

Versace Eros Pour Femme znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Versace Eros Pour Femme Eau de Toilette

Kolejna nowość na półkach perfumerii to Eros Pour Femme Eau de Toilette. Marka Versace nie należy do elity zapachów, więc do testów podszedłem bez entuzjazmu. Miałem jednak w pamięci dość udaną wersję klasyczną - Eros Pour Femme EdP.


Przejdźmy jednak do szczegółów.

Reklama perfum Eros Pour Femme EdT

Po pierwsze, Eros Pour Femme Eau de Toilette jest znacznie gęstszym i bardziej zawiesistym zapachem niż wersja EdP. Jest to paradoks przeczący ogólnej regule mówiącej o tym, że wody perfumowane są "mocniejsze" od toaletowych.

Po drugie, podobieństwo między dwoma produktami nie jest zbyt duże i gdyby nie nazwa, to chyba nie wpadłbym, że Eros Pour Femme EdT ma cokolwiek wspólnego z odsłoną Eau de Perfum

Grafika promująca Versace Eros Pour Femme Eau de Toilette

Po trzecie, subtelna i dość udana nuta kwiatu cytryny została tu zniszczona. W jej miejsce pojawiły się zasłodzone, tanie akordy owocowe, którym bliżej do plastikowych zabawek z Chin niż miąższu soczystych roślin. Cytryna zaś została zmieniona w landrynę smutnie rozpoczynającą całą grę tych perfum. Eros Pour Femme Eau de Toilette stracił dzięki temu całą urodę i lekkość, i stał się wonią totalnie tanią i bez charakteru.

Dopełnieniem katastrofy jest miałka i tragiczna baza rodem z najtańszych bazarowych podróbek.

Pełna gama produktów z linii Eros Pour Femme EdT oraz zdjęcia składników

Opinia końcowa o Versace Eros Eau de Toilette


Masowy, tani i bardzo wtórny zapach, który ginie w tle innych premier. Trzeba też jasno powiedzieć, że ta odsłona Versace Eros pachnie bardziej w stylu perfum niskiej i średniej półki i trudno ją porównywać do wielkich klasyków perfumerii.


Nuty: malina, porzeczka, cytrusy, jaśmin, akord piżmowy, frezja, magnolia, kwiat pomarańczy, paczula, akord ambrowy
Rok premiery: 2016
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałość: dobra, około 6-7 godzin

Reklama perfum Versace Eros Pour Femme Eau de Toilette


TOP 7: najciekawsze perfumy I połowy roku 2016

$
0
0

Nigdy nie robiłem tego typu podsumowań, ale uznałem, że warto uporządkować premiery, które już miały miejsce i wybrać te, które polecam wszystkim do poznania.


Niestety, z pewnym niepokojem odbieram fakt braku debiutów olśniewających, zwalających z nóg, takich 10/10. Gdybym jednak miał zrobić krótki przewodnik w stylu "To trzeba powąchać", to bez problemu mogę wskazać kilka pozycji.

W tytułach są linki do perfumerii E-Glamour.pl, natomiast moje pełne recenzje znajdziecie po kliknięciu w nazwę perfum w krótkim opisie.

1 i 2. Prada Candy Kiss i Balmain Extatic Gold Musk


Prada Candy Kiss

Przede wszystkim muszę wyróżnić dwie arcygenialne wariacje na temat białego piżma: Prada Candy Kiss oraz Balmain Extatic Gold Musk. Mimo tej samej nuty głównej są to kompozycje zupełnie różne. Candy Kiss to woń cudownie śmietankowo-migdałowa, a Extatic Gold Musk skupia się na niuansach bardziej drzewnych i pudrowych - to ekstrakt elegancji.

Balmain Extatic Gold Musk

3. Narciso Rodriguez Narciso Poudree


Na ich tle Narciso Rodriguez Narciso Poudree wypada blado, ale to wciąż świetnie skrojone perfumy i zasługujące na wyróżnienie w tym podsumowaniu.

Narciso Rodriguez Narciso Poudree

4 i 5. Armani Sun di Gioia oraz Elie Saab Le Parfum Rose Couture


W kategorii zapachów ciepłych, kwiatowych i słonecznych wyróżniam Armani Sun di Gioia, z kwiatowych zimnych i rześkich Elie Saab Le Parfum Rose Couture.

Armani Sun di Gioia oraz Elie Saab Le Parfum Rose Couture

6. Bvlgari Omnia Paraiba


Podoba mi się też owocowa zieloność Bvlgari Omnia Paraiba i sama konstrukcja tych perfum.

Bvlgari Omnia Paraiba

7. Hermes Eau de Neroli Dore


Jeśli chodzi o cytrusy to laur w tej kategorii wędruje do Hermes Eau de Neroli Dore. Szafranowa woda kolońska to naprawdę oryginalny pomysł i o dziwo całkiem trwały na skórze.

Hermes Eau de Neroli Dore

A co Was olśniło? Macie swoje TOP 2 lub TOP 10?






Tommy Hilfiger The Girl

$
0
0

Perfumy marki Tommy Hilfiger znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Tommy Hilfiger The Girl

The Girl to najnowsze perfumy marki Tommy Hilfiger. Ponoć są edycją limitowaną, ale nie udało mi się tego jednoznacznie stwierdzić. Fakt jednak faktem, że to głośna premiera za sprawą Gigi Hadid, która została ambasadorką zapachu.


Sama kompozycja jest o dziwo ciekawsza niż można byłoby zakładać. Początek The Girl jest w pewien sposób pikantny i dość oryginalnie złożony. Wyróżnia się na tle innych premier, a to zawsze jest zaletą. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że żadne wyżyny sztuki perfumeryjnej to nie są. Po prostu zaskakuje ładunek ciepła, którego nie spodziewałem się w kompozycji tego rodzaju.

Gigi Hadid w kampanii Tommy Hilfiger The Girl

Oczywiście osnową całości są kwiaty, ale w drzewnej, ciepłej formie. Mogę się mylić, ale według mnie to zasługa drewna kaszmirowego - cashmeranu i jakichś innych syntetyków w stylu ISO E Super. Najbardziej jednak podoba mi się fakt, że nie pachnie to wcale jakoś tragicznie chemiczne, a wręcz przeciwnie - ciekawie rozwija się na skórze generują wrażenie ciepła.

Niestety, The Girl zaskakuje pozytywnie tylko na początku, ponieważ już w sercu cała gra pada i staje się po prostu zakurzonymi kwiatami, które w bazie zmieniają się w tragedię wtórności i syntetyku.

Opinia końcowa o Tommy Hilfiger The Girl


Polecam testy, ponieważ akord głowy tych perfum jest naprawdę ciekawie skonstruowany. Szkoda, że producent nie poszedł za ciosem i nie zaserwował takich samych wrażeń w sercu i w bazie kompozycji.


Nuty: konwalia, drewno kaszmirowa, jaśmin, figa, gruszka, cedr, fiołek
Rok premiery: 2016
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałość: słaba, około 4 godzin
Twórca: b.d.

Reklama perfum Tommy Hilfiger The Girl


Givenchy Extravagance d'Amarige

$
0
0

Perfumy marki Givenchy znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Givenchy Extravagance d'Amarige

Testowanie kolejnych miałkich nowości wakacyjnych zaczyna mnie przerastać. Z tego powodu dziś o perełce - Extravagance d'Amarige od Givenchy.


Pierwotnie perfumy te pojawił się na rynku w 1998 roku, prawie 20 lat temu, i były wariacją na temat klasycznych Amarige, a słuszniej powiedzieć - próbą ich odmłodzenia. To dlatego w kampanii reklamowej pojawiły się takie hasła jak: "młodość", "prowokacja", "ekscentryczność". Oczywiście trzeba mieć na uwadze, że w tamtych czasach te słowa miały zupełnie inne znaczenie niż w XXI wieku. Z dzisiejszej perspektywy Extravagance d'Amarige to kompozycja z wszech miar klasyczna, piękna i bardzo kobieca, ale zupełnie nie można o niej powiedzieć, że jest staromodna lub babcina. O, nie!

Extravagance d'Amarige w klasycznym flakonie z 1998 roku

Z kwestii technicznych dodam, że pierwsza odsłona tych perfum została wycofana, a później wskrzeszona jako część luksusowej linii Givenchy o nazwie Les Parfums Mythiques. W ramach tej kolekcji również pojawiły się dwie lub trzy wersje flakonów. Aktualną odsłonę prezentuję na pierwszym zdjęciu u góry.

Extravagance d'Amarige to perfumy na pewno sporo lżejsze od klasyka. Za odświeżeniem formuły nie poszła jednak utrata szyku, klasy i elegancji. Te wciąż znajdziemy we flakonie, choć nutą główną są ciepłe, wygrzane mandarynki. Zupełnie jednak nie są one ostre, kolońskie, twarde lub niedojrzałe. Nie niosą też wrażenie mrożącej świeżości. W zamian za to sypią delikatnym pudrem i złocą się w woalu z ciepłych, bardzo kobiecych i zmysłowych kwiatów. Niezwykłość tego obrazu polega na tym, że nie są to ani róże, ani klasyczne białe kwiaty, ani nawet kwiaty różowe. W spisie nut możemy za to przeczytać o nagietku i myślę, że to klucz do zrozumienia Extravagance d'Amarige. Piękny, ale bardzo delikatny kwiat zapleciony ze słodką, bardzo dojrzałą i ciepłą mandarynką z odrobiną złotego pudru. Cudo.

Oryginalne reklamy perfum Givenchy z lat 90.

Kompozycja przy tym jest żyjąca i zmienna. Tli się powoli na skórze. Czasami rzuci w nos nutą wygrzanego drwa, później zaskoczy niuansem słonecznym i ambrowym. Warto też wspomnieć, że są momenty, kiedy Givenchy przynosi z wiatrem lub poruszeniem głowy przed nos obraz Amarige, ale to efekt subtelny i zupełnie inny od charakterystycznego i silnego klasyka. Extravagance d'Amarige to bardziej druga skóra i perfumy, które nie tworzą wokół nas potężnego kokona, który niszczy wszelkie inne wonie. To zapach subtelny, ale wyczuwalny. Klasycznie piękny. Uniwersalny i absolutnie ponadczasowy.

Doceniam też bazę, która kojarzyć się może nieco z czystą skórą po kąpieli z użyciem drogiego mydła. I choć to wrażenie nie wychodzi na pierwszy plan, to urozmaica całą kompozycję i stanowi olśniewające zwieńczenie całości.

Aktualna prezentacja serii Givenchy Les Mythiques

Opinia końcowa o Givenchy Extravagance d'Amarige


Bardzo rzadko zdarza się, żeby tak subtelne i lekkie perfumy pachniały aż tak ambitnie i urodziwie. Świeży szyk we flakonie.


Nuty: nagietek, mandarynka, jaśmin, kwiat pomarańczy, akord drzewny, akord ambrowy
Twórca: Michel Girard
Rok premiery: 1998
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 100 mL
Trwałość: bardzo dobra, około 8-9 godzin

Kolekcja perfum Pawła

$
0
0
Perfumy z kolekcji Pawła

Dzisiaj na blogu mam przyjemność kolejną kolekcję perfum. Tym razem są to perfumy należące do Pawła.


Jak widać, dominują tu wonie głębokie, drzewne i niszowe, choć nie brakuje też ambitnej świeżości. No i są tu dwie bezsprzeczne perły: Amouage Jubilation XXV i Nasomatto Black Afgano...




Heeley Esprit du Tigre

$
0
0
Heeley Esprit du Tigre

Marka Heeley to jedna z moich ulubionych marek niszowych. Właśnie z tego powodu zdobi półki Impressium. Korzystając z tej dostępności przedstawiam na blogu kolejny zapach - Esprit du Tigre.


Nazwa oznacza tyle co "Duch Tygrysa", jednak w internecie przyjęło się nazywać ten zapach po prostu "Maścią Tygrysią". I faktycznie w tym stylu pachną perfumy Heeley'a.

Maść tygrysia w telegraficznym skrócie


Specyfik ten pochodzi z Azji i powszechnie kojarzony jest z medycyną ajurwedyjską, choć wynaleziono go nieco bardziej na wschodzie - w Birmie - i uczynił to Chińczyk, który zresztą wcześniej pracował na dworze cesarskim. Gdzieś w pomiędzy 1870 a 1875 rokiem otworzył on w Rangun mały sklep z medykamentami, w którym sprzedawał swoje własne mikstury i balsamy. Wśród nich znalazła się maść tygrysia, która szybko uczyniła zeń bogatego i znanego zielarza. A co ciekawe, synowie Aw Chu Kina przejęli po nim sklep i rozwinęli w dużą firmę, którą w końcu przenieśli do Singapuru, gdzie maść tygrysia jest wciąż produkowana w niemal niezmienionej formule. I wciąż należy do potomków wynalazcy.

Oryginalna Maść Tygrysia

W tym miejscu należy napisać nieco o samym składzie specyfiku. Jego fundamentem były trzy olejki eteryczne: kamforowy, goździkowy z pąków i miętowy. Inne źródła podają też w składzie olejek eukaliptusowy i kadżeputowy. Bazę zaś stanowił oryginalnie olej palmowy, który obecnie zastąpiono olejem mineralnym. To ważne informacje w kontekście dzisiejszej recenzji.

Jak pachnie Esprit du Tigre?


Na samym początku muszę napisać, że Esprit du Tigre nie jest wierną kopią tygrysiej maści. Podobieństwa między tymi dwoma produktami są bardzo wyraźne, ale różnice również nie są niezauważalne. To w sumie nie powinno dziwić, bo mamy do czynienia z perfumami, których celem jest nadania ciału przyjemnego zapachu.

Początek kompozycji jest ostry, korzenny i chłodzący. Gorący i zmrożony jednocześnie. Jestem pewien, że właśnie ten efekt stoi za popularnością i niezwykłym wyrazem Esprit du Tigre. To trochę tak jakbyśmy pili grzańca z goździkami i jednocześnie kąpali się w chłodzonym mentolu. Zresztą każdy kto używał maści tygrysiej lub nawet specyfiku w typie Vicks będzie wiedział o co chodzi.

Opakowanie perfum Heeley Esprit du Tigre

Przy tym wszystkim Esprit du Tigre pozostaje wonią mniej agresywną, a bardziej "do noszenia". Po iskrzącym początku tonuje się i traci akcenty miętowe. Goździki zmierzają w kierunku drzewnym i nabierają subtelności, kiedy miejsce na scenie muszą dzielić z innymi przyprawami: kardamonem i muszkatem.

Warto też podkreślić, że obok elementów korzennych, Heeley stale serwuje nam porcję zieleni. Na początku za sprawą mięty, w sercu kardamonu, a w bazie wetiweru. Ten wetiwer jest o tyle istotny, że w bazie kreuje cielesne, nieco grzeszne akordy zamiast klasycznej drzewnej zieleni. To pozwala przypuszczać, że nie mamy tu olejku, ale absolut z wetiwerii, który ma znacznie cieplejszy aromat.

Opinia końcowa o Heeley Esprit du Tigre


To bez wątpienia jeden ze sztandarów marki Heeley i perfum niszowych w ogóle. Polecam szczególnie mocno fanom nut korzennych, bo perfum podobnych do Esprit du Tigre po prostu nie ma.

Nuty: goździki, mięta, kamfora, cynamon, kardamon, wetiwer, gałka muszkatołowa, czarny pieprz
Twórca: James Heeley we współpracy z perfumiarzami
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 100 mL w moim autorskim Impressium
Trwałość: średnia, około 4-5 godzin
Rok premiery: b.d.

Lanvin Rumeur

$
0
0

Lanvin Rumeur znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Lanvin Rumeur

Klasyczne Lanvin Rumeur to perfumy już wycofane z produkcji i powoli znikające w głębinach niepamięci.


Wykreowany w 2006 roku zapach poniósł porażkę z wielu względów. Jedną z najważniejszych była z pewnością sama kompozycja.

Rumeur należy do rodziny kwiatowych, zimnych zapachów opartych na piżmowych fundamentach. Dzisiaj to nurt popularny i masowy, ale nawet w latach swojego debiutu perfumy Lanvin nie były przełomowe. Dość powiedzieć, że już w 2003 powstał klasyk Narciso Rodriguez for Her, więc Rumeur z automatu było skazane na odtwórczość. W dodatku zapach był bardzo ugładzony, masowy i totalnie popowy w przeciwieństwie do bardziej ambitnej konkurencji. Nie mogę oprzeć się też wrażeniu, że jakość składników jest tu dużo niższa od tej w for Her.

Reklama perfum Lanvin Rumeur

Dziwi mnie tylko fakt, że to efekt osiągnięty przez Kurkdjiana, który przecież jest mistrzem tego typu motywów w perfumerii. Widocznie w tym wypadku to księgowi zdecydowali o zapachu i cięli koszty gdzie się dało...

Opinia końcowa o Lanvin Rumeur


Zapach jest w dodatku dość płaski, chemiczny i wyprany z emocji. W ogóle zastanawiam się, w jakim celu Lanvin lansował taki produkt skoro w swoim portfolio ma już delikatne kwiaty podane w genialny sposób - Eclat d'Arpege. Płakać po Rumeur nie będę...


Nuty: magnolia, konwalia, piżmo, róża, jaśmin, paczula, kwiat pomarańczy
Rok premiery: 2006
Twórca: Francis Kurkdjian
Cena, dostępność, linia: produkt wycofany z produkcji
Trwałość: średnia, około 4-5 godzin

TOP 7: najciekawsze męskie premiery I-VI 2016

$
0
0
Warte uwagi męskie perfumy z pierwszej połowy 2016 roku

Zgodnie z obietnicą prezentuję również skrót najciekawszych męskich premier, które odbyły się w tym roku


Wersja dla kobiet: TOP 7 premier damskich I poł. roku 2016

Z bólem serca stwierdzam, że w tym roku poziom debiutów dla kobiet jest bez porównania wyższy od tych z etykietą "for men", i że nie pojawiło się ostatnich miesiącach ani jedno pachnidło, które byłoby zjawiskiem na tle męskiej półki.

Udało mi się jednak wynaleźć sześć kompozycji, które warte są uwagi...

1. Lalique Encre Noire A L'Extreme (od 119 zł/50 mL)


Bardziej zielona i żywiczna wersja klasyka to najciekawsza z tegorocznych premier. Myślę, że koneserzy pierwszej odsłony również ją docenią.

Recenzja: Lalique Encre Noire A L'Extreme

2. Loewe 7 Anonimo


Kolejna dobry sequel, który nawiązuje mocno do pierwowzoru, ale jednak ma spory stopień oryginalności. Nie jest przy tym dziwny lub przekombinowany.

Recenzja: Loewe 7 Anonimo

3. Bottega Veneta Pour Homme Essence Aromatique


Chłodna, dostojna zieleń, bardzo odmienna od wszystkich dotychczasowych zapachów marki z bardzo ciekawie wplecionym wątkiem kolońskim.

Recenzja: Bottega Veneta Pour Homme Essence Aromatique

4. Thierry Mugler Amen Pure Tonka (od 232 zł/100 mL)


I kolejny dobra wariacja w tym zestawieniu. Na pozycję Pure Tonka wpływa też fakt, że nie dodano tutaj niczego, a po prostu usunięto nadmiar nut znanych z pierwowzoru. Zabieg ten przyniósł bardzo dobry rezultat.

Recenzja: Amen Pure Tonka

5. Ermenegildo Zegna Acqua di Bergamotto


Soczysty, rzetelnie zrobiony zapach koloński. Na tle innych kompozycji w tym klimacie wyróżnia się silniej zaznaczonym męskim pierwiastkiem i elegancją.

Recenzja: Ermenegildo Zegna Acqua di Bergamotto

6. Davidoff Horizon (od 180 zł/125 mL)


Męska klasyka w wydaniu z XXI wieku. Po prostu dobrze skrojone perfumy dla osoby, która nie lubi eksperymentów i "dziwoności", a jednocześnie nie chce pachnieć tanią masówką.

Recenzja: Davidoff Horizon

7. YSL L'Homme Ultime (od 244 zł/60 mL)


Wakacyjne objawienie. W niedawnej recenzji dałem mu 7/10, ale każde kolejne użycie przekonuje mnie, że w zasadzie słuszniejsza byłaby nota trochę wyższa, z przedziału 7,5-8. Żeby tak popularne nuty złączyć w tak udany zapach trzeba naprawdę dużych umiejętności. Najbardziej niesamowite jest to, że L'Homme Ultime nosi się rewelacyjnie i żyje na skórze jak znacznie droższe kompozycje, i podoba się otoczeniu zbierając mnóstwo pozytywnych reakcji.

Recenzja: YSL L'Homme Ultime

YSL L'Homme Ultime

Azzaro Visit

$
0
0

Azzaro Visit znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Azzaro Visit

Dzisiaj o kolejnych perfumach, których już się nie produkuje, i które ze smutkiem odeszły do krainy wiecznych łowów - Azzaro Visit


Do dziś dnia pamiętam swoje pierwsze zderzenie z tym zapachem. Było to jakieś 10 lat temu i wówczas wydał mi się to straszliwy, chemiczny i dziwny śmierdziel. Mając 16 lat trudno umieć doceniać piękno perfum, więc niech to służy za moje usprawiedliwienie. Po tym pierwszym spotkaniu na długi czas zapomniałem o Visit. W końcu kupiłem własny flakon, zużyłem, znowu zapomniałem. I tak aż do zeszłego tygodnia, kiedy to z powodu braku nowości postanowiłem "pobawić" się tym zapachem po raz kolejny.

I powiem szczerze, że Visit to perfumy niezwykłe, które skrzywdził kolor i nazwa. I to, że ktoś zaprojektował je jako zapach dla młodych i energicznych młodzieńców na dyskotekach, co nijak się ma do samej kompozycji zapachowej. Prawda jest bowiem taka, że to wyróżniający się aromat kadzidła, przypraw i lakierowanego drewna w stylu największych dzieł tego gatunku (np. Gucci Pour Homme). Zapach bardziej do garnituru niż gołej klaty na parkiecie.

Azzaro Visit

Owszem, momentami trochę metaliczny i syntetyczny, ale z genialnie skomponowaną nutą kadzidlaną i przyprawową. Kręci w nosie pieprzem i imbirem. Niemal wywołuje kichnięcie. Później prezentuje całą paletę drzazg. Buchnie dymem i dmuchnie lakierem. Ten ostatni motyw jest tu naprawdę bardzo wyraźny i wiele osób wąchających Azzaro Visit od razu mówi, że to aromat polakierowanych ławek w kościele. Z perspektywy osób znających niszowe perfumy pewnie nie jest to tak bezsprzeczne, ale jest to cenna wskazówka na temat samego charakteru kompozycji Azzaro.

Mając dzisiejsze doświadczenie widzę w tych perfumach również wady - zbyt zakurzoną, płaską bazę zbudowaną wokół piżm, ale nie są to minusy na tyle duże, żeby je szczególnie podkreślać.

Opinia końcowa o Azzaro Visit


To jedna z najodważniejszych męskich premier XXI wieku. Zapach bez dwóch zdań wyjątkowy. Warto dodać, że Visit to dzieło samej Annick Menardo, która uchodzi w swoim fachu za człowieka-instytucję.


Nuty: kadzidło, muszkat, cedr, imbir, kardamon, piżmo, ambra, czerwony pieprz, labdanum
Rok premiery: 2003
Twórca: Annick Menardo 
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa; produkt wycofany z produkcji
Trwałość: bardzo dobra, około 8-9 godzin

DKNY Be Tempted

$
0
0

Perfumy marki DKNY znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


DKNY Be Tempted

DKNY na najbliższy czas proponuje kolejną wariację swojego Be Delicious o nazwie Be Tempted. Prawdą jest jednak to, że znacznie bliżej jej do zeszłorocznej Be Desired za sprawą obecności czarnej porzeczki.


Nowa odsłona jest jednak znacznie bardziej ucywilizowana. Porzeczka nie wrzeszczy i nie wygina dzikich pląsów w rytm pulsujących reflektorów. Jest ładna i ładnie skomponowana. W kategorii słodkich, dziewczęcych ulepków wypada nawet nieźle. Owszem, jeśli ktoś szuka doznań rodem z perfum niszowych, to tutaj ich nie znajdzie, ale w roli przyjemnego owocowego słodziaka Be Tempted powinno się sprawdzić.

Konstrukcja samej kompozycji zapachowej jest wybitnie nieskomplikowana. Nosiłem te perfumy w sumie trzy dni i za każdym razem pachniały tak samo. Początek to klasyczna owocowa słodycz roziskrzona nutami cytrusów. Podoba mi się jednak to, że nie ma ten start upiornych i chemicznych do bólu zębów niuansów, co często zdarza się w produktach tego typu. Jest w pewien sposób kulturalny, a co za tym idzie, nie jest totalnie luzacki.

Reklama perfum DKNY Be Tempted

Później zapach się tonuje, wchodzi w mniej charakterystyczne objęcia wanilii i totalnie nudnej mieszanki leśnych owoców i kwiatów z dużą, ale nie olbrzymią ilością cukru. Podobnie pachnie tysiące innych perfum, ale plus za to, że DKNY Be Tempted nie powala plastikiem.

No i finalnie mamy bazę, która również jest poprawnie masowa. Trochę kurzu, dużo pylistej wanilii i jakieś echa owocowych poprzednich nut. W porównaniu do innych perfum baza wypada po prostu średnio. Nie jest totalnie sztuczna, ale też nie prezentuje niczego, co zachwyca.

Opinia końcowa o DKNY Be Tempted


Myślę, że to typowy średniak na półce mainstreamowej. Wiele osób pewnie powie, że są nieodkrywcze i powielają schematy, ale warto zaznaczyć, że przy tym wszystkim jest to zapach skonstruowany całkiem dobrze i po prostu poprawny.


Nuty: czarna porzeczka, lukrecja, jabłko, wanilia, paczula, mirra, róża, kwiat pomarańcza, cytryna 
Rok premiery: 2016
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 50 i 100 mL
Trwałość: niezła, około 5-6 godzin

Bvlgari Man Black Cologne

$
0
0

Perfumy marki Bvlgari znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Bvlgari Man Black Cologne

Bvlgari Man Black Cologne ma pachnieć jak paląca się woda(sic!) i bazować na kontrastach pomiędzy mocnymi, orientalnymi fundamentami a lekką świeżością.


Według mnie nie jest to zapowiedź wielkiego dzieła, ale kiedy już zapach pojawił się na półkach perfumerii, to nie mogłem odmówić sobie przyjemność poznania. Pierwszą rzeczą, jaka wówczas rzuciła mi się w nos było to, że Bvlgari Man Black Cologne powinno być kolejną wersją Bvlgari Man, a nie Bvlgari Man in Black. Widzę, że na różnych blogach i forach często rozpatruje się ten produkt jako wersję Man in Black, co jest kuriozum totalnym. Prawdą jednak jest też to, że nowa odsłona tak naprawdę odstaje od obu poprzednich wariacji...

Bvlgari Man Black Cologne

Ponoć miał tu być rum, tytoń i sporo elementów z Man in Black. A są tylko popłuczyny. Zamiast palącej się rzeki mamy zleżałą wodę w zlewie pełnym trzydniowych talerzy. Gdzieś tam głęboko w tle majaczą jakieś drewienka pełne kurzu, ale nijak nie da się ich porównać do wrażeń niesionych przez klasyka. W efekcie całość można sprowadzić do dwóch zdań. W pierwszym etapie czuć wyraźne akordy cytrusowe, ale bez iskier i z duża dozą plastiku. Później zaś zostaje już tylko baza - mdła, zakurzona, wtórna i całkowicie niecharakterystyczna.

Bvlgari Man Black Cologne 60 mL

Opinia końcowa o Bvlgari Man Black Cologne


Zapach zbędny, wtórny i słaby. W kategorii kolońskiej niemal każdy inny wybór będzie wyborem ciekawszym i lepszym.


Nuty: rum, cytrusy, tuberoza, neroli, benzoin, drewno sandałowe
Rok premiery: 2016
Twórca: Alberto Morillas
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 30, 60 i 100 mL
Trwałość: umiarkowana, około 4-5 godzin

Givenchy Pour Homme Blue Label

$
0
0

Givenchy Pour Homme Blue Label znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Givenchy Pour Homme Blue Label

Premier na półkach jeszcze mało, więc znowu sięgam po klasyka, którego nie opisałem na Nez de Luxe - Givenchy Pour Homme Blue Label


Przekaz występujący w reklamie jest jasny - to świeże perfumy dla nowoczesnego mężczyzny. Motyw częsty i wyprany z treści, ale wziąłem pod uwagę, że jest to zapach obecny na rynku ponad 10 lat. Tak długi czas życia świadczy o pewnej tajemnicy, która wciąż zapewnia mu miejsce w męskich kolekcjach na całym świecie.

Niestety, nie odnalazłem dokładnych informacji marketingowych towarzyszących tej premierze, więc po prostu skupię się na samym zapachu.

Reklamy perfum Givenchy Pour Homme Blue Label

Givenchy Pour Homme Blue Label to woń przede wszystkim prosta i ułożona w bardzo klasyczny sposób: cytrusowe otwarcie oraz rozwodnione przyprawowe serce na bazie z piżm, drewienek i innych syntetyków. Całość bezpieczna do granic możliwości i syntetyczna do bólu. Jeśli wziąć pod uwagę, że nosem-twórcą tej kompozycji jest Alberto Morillas, to od razu przychodzą mi na myśl skojarzenie z Bvlgari Man Black Cologne, które różni się nieco samym zapachem, ale konstrukcyjnie jest niemal bliźniacze.

Jest natomiast w Givenchy Pour Homme Blue Label element, który może nie ratuje całości, ale jest pewnym miłym zaskoczeniem. To nuta lekko metaliczna i słodka, która przenika zakurzone cytrusy, zleżałe przyprawy i nawet sięga oklepanej bazy. Przeszywa całość swoim blaskiem i dodaje życia. Gdzieś momentami mignie cień dźwięków Cool Water. Później pojawi się słodycz plastiku. I jestem prawie pewien, że to właśnie ten akord stanowi o powodzeniu Pour Homme Blue Label i jest elementem, który nieco odróżnia go od ton klonów występujących na półkach dzisiejszych perfumerii.

Opinia końcowa o Givenchy Pour Homme Blue Label


Nie do końca jestem przekonany, że są to perfumy zasługujące na tak długą karierę. Zapach jest wtórny i chemiczny, i nie wnosi nic nowego do zapachowego uniwersum. W swojej kategorii jest nieco powyżej średniej, ale nie potrafię w nim dostrzec żadnych wielkich walorów.


Nuty: bergamotka, grejpfrut, mandarynka, pieprz, dawana, kardamon, cedr, wetiwer, olibanum
Rok premiery: 2004
Twórca: Alberto Morillas
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL wraz żelem pod prysznic
Trwałość: przeciętna, około 5-6 godzin

Carolina Herrera Good Girl

$
0
0

Perfumy marki Carolina Herrera znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Carolina Herrera Good Girl

"Zbyt dobre na bycie złymi""Jak dobrze być niegrzeczną" to hasło przewodnie towarzyszące jednym z najgorętszych perfum sezonu zimowego - Carolina Herrera Good Girl


Zapach określany jako seksowny orient już pojawił się na świecie i w Polsce, i kusi rzesze kobiet. Kusi chyba skutecznie, bo jedna z zaprzyjaźnionych konsultantek powiedziała mi, że tester w jednej z perfumerii skończył się po dwóch dniach od wystawienia. Usłyszałem również, że za tym zainteresowaniem nie idą zakupy i Good Girl nie sprzedaje się adekwatnie do testów klientek, choć daleki jestem od wyciągania jakichś wniosków po dwóch dniach od premiery. Mogę się jednak pokusić o jakieś drobne spostrzeżenia, a najważniejszym z nich będzie na pewno to, że Carolina Herrera ma zabójczo wyróżniający się flakon. Jedyny dysonans budzi we mnie fakt, że jedna z perfumerii w Polsce ma w swojej ofercie inne perfumy-szpilki w cenie około 30-50 złotych, i stoją one kilka metrów od Good Girl.

Good Girl, Karlie Kloss i Mario Testino - zdjęcie zza kulis kampanii

Tyle tytułem przydługiego wstępu. Przejdźmy zatem do konkretów:

Jak pachną perfumy Carolina Herrera Good Girl?


To przede wszystkim bób tonka. Zwały, tony, tsunami bobu tonka. Uwielbiam tę nutę i z tego powodu moje oczekiwania wobec kompozycji z nią są bardzo wysokie. Nie cierpię, kiedy ktoś robi z niej chemiczną koszmarę obtoczoną w chińskim pudrze z dodatkiem tanich środków czyszczących. A to zdarza się akurat bardzo często (choćby w Armani Code Profumo).

Karlie Kloss w obiektywie Mario Testino


Przypadek Good Girl jest jednak inny. Bób tonka ma tu bowiem wydźwięk mało mainstreamowy a znacznie bardziej niszowy. Efekt ten utrzymuje się zwłaszcza w momentach, kiedy do głosu dochodzą delikatne tony karmelizowanych orzechów. Wówczas skojarzenia z krańcowymi perfumami tego gatunku - Parfumerie Generale Aomassai - lub Dior Feve Delicieuse są jak najbardziej uzasadnione. A przy tym wszystkim Good Girl pozostaje szalenie perfumeryjna i kobieca.

Flakon perfum Carolina Herrera Good Girl

Wydźwięk tej kompozycji jest jednak różny od słodziaków w typie Poison Girl, La Vie Est Belle, Armani Si czy Black Opium. To perfumy zdecydowanie monotematyczne (bób tonka), które ubogacono nietypowymi jak na półkę selektywną nutami spożywczymi, a jednocześnie niemal całkowicie ukrócono w nich grę kwiatów. Są na pewno trudniejsze, więc zakładam, że sporo kobiet, porównując do innych "gourmandów", wybierze zapachy konkurencji.

Karli Kloss w kampanii Carolina Herrera Good Girl

Sam bób tonka ma tu formę nieco migdałową, kremową, ale ostrą i w pewien sposób dymną jednocześnie. Czuć, że do produkcji Good Girl użyto naturalnej tonki, ponieważ żaden syntetyk nie jest w stanie zapewnić tak wielowymiarowej gry tej nuty.

Na samo koniec wypada napisać o jeszcze jednej cesze, która wyróżnia perfumy marki Carolina Herrera. Nie ma tu klasycznej piramidy zapachowej. Zapach przypomina bowiem koło lub kulę. Nuty nie zmieniają się w nim płynnie i nie ma tu klasycznej rozdziału na akord głowy, serca i bazy. Wszystko zdaje się pływać w tonce i co jakiś czas wynurzać. Dotyczy to absolutnie każdej z nut, zarówno trzecioplanowych kwiatów jak i tonów kakaowo-orzechowych.

Oficjalne zdjęcie flakonu Good Girl

Gdybym miał coś napisać o kwiatach, to chyba najsłuszniej byłoby powiedzieć o tym, że kiedy już wyłaniają się z tonkowej powłoki, to rozświetlają całość niczym świetlik w ciemną, pochmurną noc. Ani jaśmin, ani tuberoza nie jest w stanie zmienić diametralnie klimatu perfum, ale zawsze jest to udane i pożądane urozmaicenie.

Opinia końcowa o perfumach Carolina Herrera Good Girl


Myślę, że Carolina Herrera w końcu zrobiła perfumy na miarę największego ze swoich klasyków - 212. Problemem Good Girl może jednak okazać się ich poziom trudności i sam flakon, który haczy jednak o kicz i tandetę. Trzymam jednak kciuki za tę premierę i jej wielki sukces, bo to naprawdę dobra kompozycja zapachowa.


Nuty: bób tonka, kakao, tuberoza, jaśmin
Rok premiery: 2016
Twórca: Louise Turner
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 50 i 80 mL wraz z linią produktów uzupełniających
Trwałość: bardzo dobra, około 8-9 godzin

Reklama perfum Good Girl


W najnowszej kampanii tego zapachu zobaczymy Karlie Kloss, a zdjęcia wykonał sam Mario Testio.



Reklama perfum Carolina Herrera Good Girl

Parfumerie Generale Harmatan Noir

$
0
0
Poniższe perfumy dostępne są w mojej perfumerii niszowej, ale recenzja nie jest reklamą

Oficjalna fotografia Parfumerie Generale 11 Harmatan Noir

Harmatan to silny i porywisty wiatr wiejący w porze suchej znad rozpalonej słońcem Sahary. Niesie ze sobą potężne ilości pustynnego piasku, który zazwyczaj na długo pokrywa niebo powodując zaciemnienie barw słońca i księżyca


I to ten właśnie wiatr był źródłem inspiracji dla Pierra Guillaume, który równo 10 lat temu stworzył Harmatan Noir. Przyznam, że to jeden z najbardziej "moich" produktów w kolekcji Parfumerie Generale. Wynika to z wielu faktów, ale najważniejszym jest zapewne użycie mięty położonej na nutach drzewnych. Paradoks polega jednak na tym, że No. 11 w żadnym wypadku nie jest wonią świeżą czy przesadnie lekką. Swoją urodę pokazuje w dżdżyste, jesienne dni, kiedy słońce świeci nisko nad horyzontem lub w nie najcieplejsze letnie wieczory.

Harmatan Noir w towarzystwie Iris de Nuit oraz Isfarkand

Jest jednocześnie ziołowy i drzewny, suchy i wilgotny. Poszczególne nuty plotą się w nim w trudny do opisania sposób. Czuć w Harmatan Noir aromat wysuszonej herbaty, czuć strzępki dymu z palonych kadzideł i czuć jakąś nieokreśloną ziołową materię, który iskrzy i zdaje się tętnić energią. Zapach nie jest jednak ciężki lub orientalny i mnie osobiście przypomina klimat odnaleziony w Comme des Garcons Ouarzazate.

Na pewno są to perfumy czyste i świetliste, i zachowują ten charakter do głębokiej bazy, gdzie dominantą jest cedr, a słuszniej powiedzieć: cedrowe drzazgi. Na tym ostatnim etapie istotne są też zasuszone liście ziół. Harmatan Noir wówczas pachnie tak jakby ktoś co chwilę kruszył je w dłoniach i z każdym takim ruchem jakby w powietrze strzelała subtelna smuga pachnących cząstek.

Meczet w Abudży podczas wiejącego harmattanu;  wiatr ten barwi słońce na czerwono

Opinia końcowa o Parfumerie Generale Harmatan Noir


Fakt, że perfumy są obecne na rynku 10 lat jest niejako potwierdzeniem tego, że to woń naprawdę wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. A przy tym wszystkim Harmatan Noir pachnie tak, żeby się podobać i wodzić za nos

Nuty: herbata jaśminowa, mięta, suszone kwiaty, sól morska, drewno cedrowe
Rok premiery: 2006
Twórca: Pierre Guillaume
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w Impressium w pojemności 30 mL - 280 zł i 100 mL - 525 zł 
Trwałość: dobra, około 6-7 godzin
Viewing all 1223 articles
Browse latest View live