Quantcast
Channel: Nez de Luxe — blog i opinie o perfumach damskich i męskich
Viewing all 1223 articles
Browse latest View live

Odmiana francuskich nazwisk i marek w języku polskim

$
0
0
Jak odmieniać francuskie nazwiska w języku polskim?


Często stajemy przed problemem, jak odmieniać francuskie nazwy marek będące nazwiskami ich twórców.


Wczoraj jeden z czytelników zwrócił mi uwagę, że nie powinienem odmieniać "Guerlain" w recenzji Ma Robe Petales. Skonstruowałem tam zdanie: "Jak zacząć pisać o tym Guerlainie?". Czy jest to błąd?. Pisząc ten tekst skorzystałem z dorobku wydawnictwa PWN.

Jest siedem schematów odmiany francuskich nazwisk:


1. Kiedy nazwisko zakończone jest w piśmie na spółgłoskę (wyjątkiem są spółgłoski "s" i "x" - o nich w dalszych punktach) lub "y" po samogłosce.


Przykłady: Dior, Guerlain

Do takich nazwisk dodajemy polskie końcówki bez apostrofu:
Diora, o Diorze
Guerlaina, o Guerlainie (Drogi Czytelniku, moja odmiana była jak najbardziej poprawna :))

2. Kiedy nazwisko zakończone jest na "e" nieme, czyli takie, którego nie wymawiamy.


Przykłady: Laroche

Do takich nazwisk dodajemy polskie końcówki z apostrofem:
Laroche'a, o Laroche'u

3. Kiedy nazwisko zakończone jest na "a" (to dotyczy wszystkich języków)


Przykład: Montana

Do takich nazwisk dodajemy polskie końcówki bez apostrofu.
Montany, o Montanie

4. Kiedy nazwisko kończy się wymowie na "e" i zapisywane jest w postaci liter: -é, -ée, -ai, -eu, po których mogą następować niewymawiane litery spółgłoskowe "s" lub "x".


Przykład: Daché

Do takich nazwiska dodajemy końcówki przymiotnikowe odcinając pierwszą spółgłoskę.
(perfumy należące do dobrego) Dachégo, (opowiadam o dobrym) Dachém

5. Kiedy nazwisko zakończone jest na "o", "oi", "au", "ou", oraz gdy po tych samogłoskach następują niewymawiane "s" lub "x".


Przykład: Lacroix

Takich nazwisk nie odmieniamy.
(perfumy dobrego) Lacroix, (opowiadam o dobrym) Lacroix

Jest jeszcze zasada numer 6 i zasada numer 7, ale są one nieco bardziej skomplikowane, choć nie mniej ważne. Napisać o nich również?


Hugo Boss Hugo Woman EdT

$
0
0

Perfumy Hugo Boss Hugo Woman znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Hugo Boss Hugo Woman

Dziś parę słów o nieśmiertelnym, damskim klasyku Hugo Boss - Hugo Woman.


Perfumy te powstały w 1997 roku. W tamtym czasie dominował trend na reinterpretacje dawnych, mocnych woni, które debiutowały w latach 70. i 80. Hugo Woman miał jednak to szczęście, że był pierwszą kompozycją marki skierowaną w stronę kobiet. Wynikło z tego kilka ciekawych faktów.


Kontekst historyczny Hugo Woman Eau de Toilette


W chwili swojego debiutu musiały to być bardzo oryginalne perfumy. Lekkie, żwawe i niezobowiązujące. Bez ciężkich nut drzewnych, ani lejących się słodkości. Dziś ten nurt jest nudny, wyprany i masowy, ale w tamtym okresie zapach zyskał miano zjawiskowego. Żeby jednak być sprawiedliwym napiszę, że dwa lata wcześniej - w 1995 roku - powstało Pleasures. Estee Lauder w swoim produkcie poszła jednak na żywioł totalny. Zaprezentowała kwiaty w narkotyzującej, lodowatej formie. Myślę, że Hugo Woman może być rozpatrywany jako ułatwiona, umasowiona wersja klasyka Lauder.

Karen Ferrari jako pierwsza ambasadorka Hugo Woman (1997)


Jak pachnie?


W samych perfumach dzieje się bardzo mało. To standardowe kwiaty. Nie do zapamiętania. Lekko słodkie, okraszone wręcz subtelnymi owocami. Powiedziałbym nawet, że to typowy zapach wakacyjny. Frywolny, wesoły, kobiecy i świeży. Niestety, również nijaki. Jedynie początek nieco bardziej finezyjny i haczący o klimat egzotycznych owoców. Trzeba jednak pamiętać, że Hugo Boss przedstawia nam woń tak lekką, że przy niej nawet Light Blue może uchodzić za siekierę.

Anouck Lepere w kampanii Hugo Woman (2001)

Przy tej całej swojej neutralnej świeżości, Hugo Woman EdT pachnie po ludzku ładnie. Nie czuć tu kurzu, plastiku, ton syntetycznych utrwalaczy. Myślę, że to perfumy, które podarowane komuś w prezencie nigdy nie pójdą w odstawkę lub na odświeżacz powietrza. Nawet fanka kadzidlaków będzie ich mogła użyć na siłownię, basen lub na jakieś wakacje.

Zrobienie perfum takich jak Hugo Woman to wielka sztuka. Zapach jest tak niesamowicie lekki i neutralny, że chyba na półkach perfumerii będzie mógł zostać do końca świata. Być może to tylko moje zdanie, ale jest w nim jakiś geniusz!



Nuty: hiacynt, lilia, melon, jabłko, czarna porzeczka, irys, jaśmin, brzoskwinia, orchidea, ambra, wanilia, drewno cedrowe, drewno sandałowe

Rok premiery: 1997

Twórca: Ursula Wandel

Cena, dostępność, linia: zapach dostępny w wielu pojemnościach wraz z produktami dodatkowymi

Trwałość: bardzo dobra jak na świeże perfumy, około 7-8 godzin

Dior Nude Air i wpadka Dior Polska

$
0
0

Perfumy i kosmetyki Dior znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Dior Nude Air podkład o właściwościach serum


Dziś parę słów o najnowszym podkładzie Dior Diorskin Nude Air o właściwościach serum i SPF 25.


W zasadzie to nie o samym produkcie, ale o reklamie, którą znalazłem na kończącej okładce polskiej edycji jednego z największych magazynów o modzie na świecie. Według cennika koszt takiej reklamy to 114 900 zł netto. Domyślam się, że obecność marki i produktu w takim miejscu to niewątpliwy wyznacznik jakości i prestiżu.

Polska reklama Dior Nude Air

Niestety, tym razem Dior - jedna z najbardziej luksusowych marek świata - reklamuje swój produkt błędem ortograficznym. Wypominanie takich wpadek może nie byłoby na miejscu, gdyby nie fakt, że firma tego kalibru nie powinna oszczędzać na korekcie tekstu. Koszt takiej usługi to kilkaset złotych i nijak się ma do setek tysięcy wydawanych na promocję i reklamę. To nie jest tekst blogera, nie jest opinia pojedynczej osoby lub rozmowa przyjaciół. To jest reklama LUKSUSOWEGO produktu, która jest wizytówką całej MARKI.

Rażący błąd ortograficzny w reklamie podkładu Dior Nude Air nasuwa też przypuszczenia, że pozostałe dane podane w reklamie mogą nie być prawdziwe. Jeśli osoba odpowiedzialna za kreacje reklamowe akceptuje "ultra lekki podkład", to można mieć wątpliwości do wszystkich innych informacji.

Przedrostek "ultra" ZAWSZE piszemy łącznie


Jestem zdania, że dbałość o walory języka świadczy o luksusie w stopniu większym niż blichtr okładek znanych magazynów.

Tym razem Dior Polska wypuścił na świat kobietę w pięknej sukni haute couture, która jednak zapomniała o ważniejszych kwestiach.

Chociaż lepsze takie wpadki, niż te będące domeną Lancome. Każdy chyba pamięta aferę z Lancome Genifique.

Puder Dior Air Nude

Hugo Boss Hugo Woman EdP

$
0
0

Perfumy Hugo Boss Hugo Woman znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Hugo Boss Hugo Woman Eau de Parfum

Ponoć nowe perfumy Hugo Woman Eau de Parfum mają zastąpić wersję EdT. Jeśli to prawda, jest to kolejny, niezrozumiały ruch marki Hugo Boss.


Z definicji odsłona EdP ma pachnieć bardziej mrocznie i zmysłowo za sprawą kilku egzotycznych składników. Sami przyznacie, że "czarna śliwka", "czerwona trawa" i "czarna herbata" to nazwy wywołujące przyspieszony rytm serca.


Niestety, zderzenie z rzeczywistością jest bolesne. Hugo Woman Eau de Parfum nie pachnie ani tak świeżo i neutralnie jak klasyk, ani nie jest wonią orientalną. Trochę mi szkoda, że nawiązań do transparentnej wersji Eau de Toilette jest tak mało.

Zapach wody perfumowanej?


EdP pachnie lekko słodko, lekko kwiatowo. W przeciwieństwie do EdT, tutaj mamy znacznie więcej akcentów owocowych. Utraciły one powab subtelnej nijakości i stały się lekko lepiącym, rozcieńczonym napojem. Jeśli chodzi o nutę kwiatową to płakać się chce... W nowym Hugo Woman mamy bowiem niemrawy, dziewczęcy jaśmin w wersji chemicznej. Kto pamięta zimne, lekkie kwiaty poprzednika również będzie płakał...

Reklama Hugo Woman EdP

Generalnie można powiedzieć, że nowa wersja jest bardziej słodka i cieplejsza. To zaś powoduje, że straciła świeżość i lekkość znaną z Eau de Toilette. A to właśnie była siła Hugo Woman. Teraz mamy po prostu kolejnego koszmarka, który wytrzyma pewnie kilka lat na półkach. Na powtórzenie sukcesu EdT nie widzę żadnych szans.

Dowcipy Hugo Bossa


Śliwka, herbata? Żarty. Nie czuć tu żadnej z tych nut. Czuć tylko kiepską nutę jeżynowo-cytrusową i jakieś chemiczne kwiatki, które w bazie zyskują woń kurzu i laboratoryjnych fartuchów - niestety jest to coraz częściej normą w dziełach marki Hugo Boss.


Nuty: boysenberry, mandarynka, czerwona trawa, jaśmin, irys, drewno sandałowe, śliwka, herbata, ambra, drewno cedrowe

Rok premiery: 2015

Twórca: b.d.

Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 75 mL

Trwałość: gorsza niż wersji EdT, około 4 godzin

Kolekcja perfum Karoliny

$
0
0
Gwiazda Guerlain LPRN

Dzisiaj na blogu mam dla Was kolekcję perfum Karoliny.


Może nie jest największa, ale ma klimat. A to przecież najważniejsze. No i jest to klimat, który mnie osobiście bardzo odpowiada. La Petite Robe Noire to jedne z perfum, które chyba mógłbym pić. Doceniam kompozycje Lalique i Givenchy. :)

Przypominam, że swoje kolekcje możecie wysyłać na adres: kontakt@nezdeluxe.pl
Czasami zdarza się, że zdjęcia publikuję dopiero po jakimś czasie, ale wynika to z tego, że nie chcę wszystkich wrzucać od razu.

Kolekcja Karoliny

[NEWS] Hermes Le Jardin de Monsieur Li

$
0
0

Pamiętacie, jak anonsowałem dwie, wielkie niespodzianki marki Hermes na ten rok? Pierwszą z nich jest właśnie kolejny ogródek - Le Jardin de Monsieur Li.


Ponad rok temu słyszałem inną wersję jego imienia - Un Jardin de Chine. Widać, że twórcy zreflektowali o złym brzmieniu nazwy "Ogród Chiński". Aktualne pozostają jednak skojarzenia z Chinami. Nowe perfumy mają przenosić nas na południe tego kraju - wilgotne i bardziej tropikalne od pustynnej północy. Zmieniona nazwa to Le Jardin de Monsieur Li. Ogród został ukuty z dwóch nut głównych: jaśminu i kumkwatu. Do tego mają dojść akordy cytrusowe i drzewna baza. Nad kompozycją zapachową pracował nie kto inny, ale sam Jean Claude Ellena - naczelny nos marki Hermes (który jednak powoli odchodzi na emeryturę). 

Le Jardin de Monsieur Li pojawi się w Polsce już za kilka tygodni, być może jeszcze w lutym.

W Spisie Recenzji znajdziecie recenzje trzech innych perfum z serii Les Jardins: Un Jardin en Mediterranee, Un Jardin apres la Mousson, Un Jardin sur le Toit.

Ps. O drugiej niespodziance na razie nie mogę mówić, ale będzie jeszcze bardziej bombowa. :)


Calvin Klein Reveal Men z gruszkowym brandy

$
0
0

Perfumy marki Calvin Klein znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Calvin Klein Reveal Men


Calvin Klein Reveal Men już jest na polskich półkach. Po udanej wersji dla kobiet do testów męskiej podszedłem z dużymi nadziejami.


No cóż, sprawdza się moja teza, że marka Calvin Klein najgorsze lata ma już chyba za sobą i czasy kreacji bezwyrazowych pulp (np. w stylu Beauty) odchodzą w niepamięć.


Męski Reveal jest wonią wielowymiarową i dość oryginalną jak na standardy męskiej perfumerii. Trochę się tu dzieje rzeczy niespotykanych, więc testowałem te perfumy z prawdziwą przyjemnością. Zatem do rzeczy.

Zapach określiłbym jako owocowo-drzewny z silnym słodkim akcentem - to tak w ogóle.

Imbir, mastyks i syrop na początek


Początek zaskakuje ostrym imbirem podanym w dużej ilości syropu. Przyprawa traci przez to palący akcent zyskując jednocześnie lepką, fruktozową nutę. Być może jest to pokłosie umieszczenia wśród nut głowy dwóch owoców: gruszki i melona. Koniecznie trzeba też wspomnieć o tym, że Reveal Men jest wonią wodnistą. Nie rozwodnioną, ale właśnie wodnistą, wilgotną. Z tego powodu chemiczne akordy piżm i innych syntetyków przybierają tu formę mniej intensywną i mnie agresywną. To zaleta. Wyraźnie czuć też ciepłą, nieco przypominającą woń palącego się gazu z zapalniczki, nutę mastyksu. To żywica, którą pięknie pokazano m. in. w Annick Goutal Encens Flamboyant.

Brandy do popicia


Obok imbiru bardzo ważnym bohaterem jest też gruszkowe brandy, które momentami wchodzi wręcz w obszary calvadosów. To piękny, bardzo ładnie złożony alkoholowy akord. Nie jest w 100% naturalny, ale jego gra może zachwycić. Nadaje tej wersji Reveal mocnego, męskiego sznytu. Jednocześnie sprawia, że perfumy mogą się kojarzyć z płonącą (może taką dopiero co zapaloną, bo popiołu i dymu tu jeszcze nie ma) stodołą pełną jabłek i gruszek. I siana! Czuć tu bowiem też ładnie zagraną kartę bobu tonka, który wnosi wyraźny akord kojarzący się z sianem i migdałami. Kto wąchał czysty absolut tej rośliny na moich warsztatach zapachowych, ten będzie wiedział, o co chodzi.

Brandy


Agawa? Jak pachnie agawa?


Przyznam szczerze, że nie wiem. Być może to właśnie ta nuta nadaje całej kompozycji - od głowy do późnego serca - wodnistego, organicznego wydźwięku. Wydaje mi się, że ona nie pozwala na rozwinięcie syntetycznych, fartuchowych niuansów, które w małym stopniu czuć w tych perfumach. W tym akapicie gdybam, ponieważ nie spotkałem się z w swoim życiu (jeszcze) ze składnikami mającymi wyrażać agawę.

Najsłabsze ogniwo


Nie podoba mi się natomiast późny akord serca, gdy brandy wyparuje, stodoła zniknie, a imbir się ulotni. Wtedy Reveal Men się spłaszcza i idzie w kierunku woni ogrzanego plastiku. Traci też, choć tylko na chwilę, swoje zasoby roślinnych nut wodnych. Wówczas kurz idzie w górę i zapach przypomina wręcz męską masówkę kategorii sport. Nie jest to miłe uczucie.

Wetiwer Kleina


W bazie natomiast znowu zwyżkuje. Pojawia się ciepły i zmysłowy akord bursztynowy (a nie ambra!), któremu wtóruje woń wetiweru. Ponoć w kompozycji zastosowano czysty olejek, ale wetiwer w Reveal Men nie jest tak wetiwerowy, jak sobie to wyobrażamy na przykładzie Guerlain L'Eau Boisee lub Chanel Sycomore. Tutaj wetiwer jest bardziej skórzasty i pulchny, i tłusty. Przypomina absolut, a nie olejek.

Charlie Hunnam w kampanii Reveal Men

Calvin Klein przedstawił kompozycję naprawdę godną uwagi i miejsca obok damskiego Reveal. Nie jest to woń może jakaś spektakularna, ale cieszy mnie, że marka ta nie podąża utartymi ścieżkami. Z prawdziwą niecierpliwością wyczekiwał będę ich kolejnych premier. 




Nuty: wetiwer, mastyks, agawa, gruszka, brandy, imbir, zamsz, melon, szałwia, sól

Rok premiery: 2015

Twórca: Rodrigo Flores-Roux, Ann Gottlieb

Cena, dostępność, linia: zapach dostępny jako woda toaletowa o pojemności 30, 50 i 100 mL

Trwałość: bardzo dobra, około 8-9 godzin

Balmain Extatic Eau de Parfum

$
0
0

Balmain Extatic znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Balmain Extatic EdP

O wielkiej premierze Balmain z 2014 roku napisano bardzo dużo słów. Dziś śmiało można powiedzieć, że Extatic to perła w koronie tej marki. I kura znosząca złote jajka.


Zapach ten jest udany, oj, bardzo udany. Niby klasyczny kwiatowy słodziak w stylu znanym z mas premier ostatniego czasu, ale jednak nie brakuje mu oryginalności. Nie jest tak słodki, żeby nazywać go wonią gourmand, ani tak kwiatowy, aby zasłużyć na miano kwieciucha. To dobry punkt wyjścia w drodze do kreacji arcydzieła.


Extatic pachnie niesamowicie. Początek ma hipnotyzujący i słodki. Cichy, miękki i rozkoszny. Tak pachnieć może opuszczony sad, w którym miesza się woń dojrzałych owoców, kwitnących kwiatów i ciepłych drzew pieszczonych promieniami zachodzącego słońca. Bo Extatic nie jest zapachem dnia i słońca. To woń pełna cieni, migotliwych nut i półsłówek. Uwielbiam kompozycje tego typu.

Główną bohaterką tych perfum ma być orchidea. Zanim jednak zajmie miejsce w sercu, ustępuje pięknie wyciągniętej nucie osmantusa i jaśminowi. Osmantus w Extatic jest w pewien sposób wyjątkowy. Charakterystyczny dla niego akcent kisielu został zredukowany kosztem niuansu owocowego i przyprawowego. To właśnie dlatego perfumy Balmain mogą się kojarzyć z Feminite du Bois, zwłaszcza na początku. Jaśmin zaś jest tu miękki, gorący i nieco maślany. Skojarzenia z dziewczynką biegnącą po kwiatowej łące nie występują, ale nie ma też tu charakterystycznej zwierzęcej i naturalistycznej nuty, którą lubi wnosić ten kwiat do perfum. Bliżej tu do jaśminu ognia, który znaleźć można np. w perfumach M. Micallef Gaiac.

Anna Selezneva w kampanii Balmain Extatic


Pierwsze 2-3 godziny z Extatic EdP to baśń. Ideał wręcz, jeśli chodzi o mariaż nut owocowych, drzewnych i kwiatowych.


Później jest też dobrze. Orchidea nadaje kompozycji pudrowej, ale nie mydlanej aury. Jest zmysłowo, chociaż drzewne akordy zostają zredukowane do roli bazy, utrwalacza wręcz. Extatic EdP na tym etapie nie ma też tak wielowymiarowej faktury. Staje się kompozycją żywą i piękną, ale już bez magicznych doznań. Im dalej, tym nieco słabiej. Baza Balmain, którą czujemy po 4-5 godzinach jest drzewna, sucha i ciepła. Na mojej skórze ujawnia pewną dozę kurzu i sztuczności, ale to nie jest jakaś wielka wada. Najważniejsze jest to, że ma w sobie kroplę zmysłowości i wciąż można się w niej dopatrzeć aromatu kwiatowego serca.

Oszałamiający początek Extatic to coś, czego w perfumerii nie znajdziemy. Dodam, że wyraz "początek" nie obejmuje pierwszych pięciu minut, ale czas znacznie dłuższy - dwóch, trzech godzin. I choć na jego tle dalszy etapy wypadają słabiej, to w cały czas prezentują poziom znacznie powyżej średniej. 



Nuty: orchidea, osmantus, róża, jaśmin, gruszka, drewno kaszmirowe, amyris, skóra, irys, drewno sandałowe

Rok premiery: 2014

Twórca: Emilie Coppermann

Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 40, 60 i 90 mL

Trwałość: dobra, około 6 godzin


Kolekcja perfum Joanny i jej ''połówki''

$
0
0
Perfumy z kolekcji Joanny


Dziś mam dla Was kolejną, ciekawą kolekcję perfum. Należy ona do Joanny i jej drugiej połówki.


Mniej w niej słodkości, więcej wytrawnego orientu, często haczącego o szypr, skórę i aldehydy. Mnie się bardzo podoba. Nie może mi wyjść z głowy określenie "dostojna" i "z klasą". Chyba się ze mną zgodzicie? :)

Przypominam, że wszystkie kolekcje perfum możecie oglądać w dziale "Kolekcje perfum".


Adidias Originals by Jeremy Scott perfumy

$
0
0

Perfumy marki Adidas znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Adidas Originals by Jeremy Scott

Jeremy Scott może być uznany za projektanta, który włożył najwięcej w obecny wizerunek marki Adidas. I nie chodzi tylko o skrzydlate buty. Nie powinno więc dziwić, że firma wpadała na pomysł kreacji perfum sygnowanych jego nazwiskiem. Adidas Originals już są w Polsce.


Nie ukrywam, że była to dla mnie jedna z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku. Dlaczego? Na pewno nie ze względu na firmę, flakon i marketing. Nowe perfumy mają fenomenalny spis nut, w którym ma królować kadzidło, czarny pieprz i róża. 


Po cichu miałem już przed oczami pachnidło w stylu Paestum Rose lub choćby ostatniej nowości Clinique - Aromatics In White. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że nowy zapach to uniseks - ponoć pasujący w równym stopniu kobietom, jak i mężczyznom.

Reklama perfum Adidas

Reims na ekranie


Zderzenie z rzeczywistością nie było brutalne. Adidas Originals by Jeremy Scott pachnie faktycznie różą i pachnie kadzidłem. Początek próbuje naśladować Wielkie Kadzidła katolickie z obłokami ostrego czarnego pieprzu, które mają wzbijać zapach pod sklepienie gotyckiej katedry. Pieprz jest tutaj na tyle nośny, że faktycznie ożywia całość. Niestety, w dużej części przyprawa osiadła na różanym filtrze i efektem tego jest ledwie wyświetlony na ekranie laptopa obrazek świątyni w Reims, a nie prawdziwa weń obecność.

Róża, kadzidło


Problemem tej kompozycji jest syntetyczna róża, której bliżej do woni jakichś tanich aromatyzowanych sprayów lub świeczek niż naturalnych roślin z południa Europy. W tej sztucznej róży giną inne komponenty. Kadzidło, które miało przejąć od pieprzu rolę kreatora przestrzeni, grzęźnie w różanym odpuście. Nie czuć tu smug dymu, nie czuć żywic, nie czuć drzew. To kadzidło dziwne i proste. Miałkie wręcz.

Jeremy Scott w kampanii Adidas Originals by Jeremy Scott

Jak pachnie worek od odkurzacza?


Całość przypomina mi worek od odkurzacza. Tak jakby ktoś zassał te różane płatki, kadzidło i pieprz razem z innymi "dodatkami" z dywanu. Przekłada się to na konkretny efekt zapachowy, bo nie mogę opędzić się od wrażenia, że w Adidas Originals by Jeremy Scott na każdą z nut nałożony jest papierowy, lekko zakurzony filtr. To powoduje też, że zmiany perfum na skórze są delikatne i mało wyraźne. Zapach jest też raczej przyskórny i względnie mało trwały.

Mariaż kadzidła i róży w produkcie tej marki, i na tej półce to rzeczy oryginalna, której nie ma do czego tam porównać. Wydaje mi się, że wobec tego powinno się zestawiać te perfumy z niszowcami pachnącymi podobnie. W tej rywalizacji Adidas przegrywa z kretesem. To prawdopodobnie najsłabszy duet róża-kadzidło, jaki kiedykolwiek wąchałem.



Nuty: drewno kaszmirowe, róża, kadzidło, czarny pieprz, bergamotka

Rok premiery: 2015

Twórca: Maurice Roucel

Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 75 mL

Trwałość: słaba, około 3 godzin

Versace Eros Pour Femme

$
0
0

Perfumy marki Versace znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Versace Eros Pour Femme

Przyleciał Eros Pour Femme na swoich skrzydełkach do kraju nad Wisłą. Czy przyniesie marce Versace oczekiwane pieniążki?


Stosunek do perfum włoskiej firmy mam raczej negatywny. Kolejne, niemożliwe do zapamiętania, nudne i kwiatowe świeżaki pozwalają wręcz upatrywać w niej wcielenia upadku sztuki perfumeryjnej. 


Wspomnijmy ostatnie premiery: Yellow Diamond i wersję Intense, Vanitas, Bright Crystal Absolu... Totalne dno w mojej opinii. Męski Eros prezentował na tym tle całkiem wysoki (to znaczy średni, jeśli patrzymy przez ogólny pryzmat) poziom, co zauważyłem w recenzji.

Eros dla kobiet na tle minionych perfum Versace


Eros Pour Femme czerpie pełnymi garściami z niemrawych poprzedników. To dalej woń lekka i kwiatowa. Całe szczęście, że tym razem marka Versace nie zaserwowała nam plastikowych owocków i chemicznego kurzu rodem z Czarnobyla.

Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują, że Eros Pour Femme to najlepsze perfumy tej firmy od wielu, wielu lat. Należą do rodziny lekkich i niezobowiązujących kompozycji kwiatowych, ale samo wykonanie i zachowania tego produktu na skórze odróżnia go od fatalnych premier poprzednich lat.

Cytryna kwitnąca


Versace pachnie cytryną. To nuta pierwszego planu. Nie jest agresywnie kwaśna, ani upiornie słodka. To taki wyważony, dojrzewający właśnie w słońcu owoc. Wtóruje jej akord dziewczęcych, świetlistych i lekkich kwiatów. Całość się przenika i być może to sprawia wrażenie kwiatu cytryny, o którym mówi sam producent. Początek jest dodatkowo przełamany aromatem granatu, zupełnie jednak innym od plastiku Bright Crystal Absolu. Granat jest tu subtelniejszy i mniej słodki, i wyczuwalny tylko na starcie.

Obraz zatytułowany "Zapach cytrynowej skórki"

Czy świeże perfumy kwiatowe mogą być dobre?


Chcę jednak zwrócić uwagę na jedną rzecz. Jestem zdania, że skonstruowanie dobrych perfum, które traktują o tak podłym i masowym temacie, jakim są świeże kwiaty, jest sztuką ponadprzeciętną. Kiedy weźmiemy zapachy niszowe, kadzidlane, z oudem, z paczulą, dymne i drzewne, to prawie każdy będzie się rozpływał nad tym, że oto czuje wielkie dzieło. Idąc tym tropem śmiało można powiedzieć, że świeże, kwiatowe perfumy NIE mogą być z definicji dopuszczone do walki o tytuł dzieła sztuki. Często przez to "zamknięcie" na pozornie masowe i banalnie zapachy tracimy wiele wspaniałych doznań olfaktorycznych. A przecież "świeżaki" mogą pachnieć genialnie, czego przykładem jest Limon Verde czy California Reverie. To tak tylko tytułem dygresji...

Kwiat cytryny

Strzała Erosa celuje w lato


Versace Eros Pour Femme genialnym zapachem nie jest, ale jest wonią przyjemną i wartą do rozważenia w letnim sezonie. Pachnie naturalnie, soczyście i lekko. Nie ma tu wielkiej filozofii - to po prostu woń cytryny pięknie podkreślona białymi kwiatami w wersji dziewczęcej i piórkowej. Zaletą kompozycji jest to, że nie ma tu nadmiaru chemii. Nie czuć tej tragedii, która do tej pory była wyznacznikiem premier włoskiej marki.

Zapach jest kobiecy, delikatny, ale nie wieje banałem, bo tak podana cytryna nie jest częstym gościem w damskich perfumach. Po prostu warta rozważanie propozycja perfum na lato. Bez udziwnień.



Nuty: kwiat cytryny, cytryna, granat, piwonia, jaśmin, ambra, akord drzewny, piżmo, bergamotka

Rok premiery: 2015

Twórca: Olivier Cresp, Alberto Morillas, Nathalie Lorson

Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL

Trwałość: średnia, około 4 godzin

Carven L'Eau de Toilette

$
0
0

Perfumy marki Carven znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Carven L'Eau de Toilette

Najnowszy zapach marki Carven już trafił do Polski. Z pewnym opóźnieniem wobec premiery światowej, ale jednak jest i już może cieszyć nosy. Jak zatem pachnie L'Eau de Toilette?


Poprzednie premiery marki stały na poziomie ponadprzeciętnym. Trudny, szyprowo-aldehydowy aromat Ma Griffe to dziś chyba jedyny produkt tej klasy na półkach perfumerii. Nieco łatwiejsze, ale wciąż piękne Le Parfum również podbiły serca sporej części perfumomaniaków.


L'Eau de Toilette to zaś woń jeszcze bardziej świeża i, co powiem już na początku, naprawdę udana. Jest to nieszablonowy, kwiatowy mariaż frezji, piwonii z zimnym akordem piżma i białych kwiatów. Piękny!

Pierwsza uwaga będzie dotyczyć kwiatów. Carven nie podaje pod nos typowego świeżaka opartego na woni białego kwiecia. W L'Eau de Toilette nie ma jaśminu, neroli, lilii, ylangu... Wbrew pozorom nie są te też perfumy osadzone w ramach różu i czerwieni, choć obecność piwonii temu przeczy. Dla mnie to zapach fioletów i żółci z wyraźnym akcentem owocowej słodyczy.

Oficjalna reklama perfum Carven

Przypomina skropione owocowym sokiem kostki topiącego się lodu. Nie jest to woń narkotyzująca i lodowata, ale właśnie taka, gdzie łączy się słoneczne ciepło z kryształkami zamarzniętej wody. Nuta kwiatowo w takich warunkach lekko się wysładza i wnosi owocowy ślad do L'Eau de Toilette.

Nie odnalazłem męskiego pierwiastka, który był mocną częścią w Le Parfum. W zamian za to pojawia się w sercu nuta kwiatów rosnących nad brzegiem jeziora. Zapach nabiera wodnistego, roślinnego charakteru. Staje się nieco cieplejszy i bardziej przyjazny. Myślę, że nie będzie błędem, jeśli porównam L'Eau de Toilette do wiosny - najpierw wczesnej, kiedy ostatnie śniegi topią się w marcowym słońcu, a później do tej z kwietnia i maja, gdy kwitną żonkile, frezje, piwonie i hiacynty.

Baza jest wykonana standardowo i bez finezji znanej z poprzednich kompozycji Carven. To według mnie najsłabszy punkt tych perfum, ale mimo to daleko jej do bycia chemiczną i infantylną. Mamy tu po prostu proszek do prania "wiosenna łąką". Nie jest to wrażenie tak naturalne, jak na początku, ponieważ woal białych (a więc syntetycznych) piżm jest bezdyskusyjnie obecny. To jednak mała wada.

Marka Carven po raz kolejny udowadnia, że w materii perfumeryjnej to pierwsza liga, która może rywalizować z takimi sławami jak Guerlain, Chanel czy Hermes. Czekam z niecierpliwością na następne premiery, a L'Eau de Toilette wystawiam kolejną wysoką notę i zachęcam do testowania każdego, kto szuka perfum na wiosnę i lato...



Nuty: piwonia, frezja, piżmo, hiacynt, kwiat słodkiego groszku, drewno sandałowe, cytryna, wisteria

Rok premiery: 2014 (w Polsce 2015)

Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL

Trwałość: bardzo dobra, około 7-8 godzin

Twórca: Francis Kurkdjian

Kolekcja perfum Agaty oraz jej córki i syna

$
0
0
Kolekcja perfum Agaty i jej dzieci


Dzisiaj mam przyjemność przedstawić Wam nie jedną, ale aż trzy kolekcje perfum


Swoimi perfumami podzieliła się Agata oraz jej nastoletnia córka i syn. Wnioskując po pazurze męskiej kolekcji przypuszczam, że syn jest nieco starszy.

Każda z kolekcji zawiera zapachy, które uznaję za genialne w swoich kategoriach: Elizabeth Arden Green Tea, Givenchy Organza, Chanel Platinum Egoiste czy Ginestet Botrytis.

Życzę, aby kolekcje rosły, ewoluowały i cieszyły nosy. Gratuluję.


Herbata z pąków róży i różany krem do rąk Alteya Organics

$
0
0
Herbata różana Alteya Organics

Pamiętacie, jak w grudniu pisałem o olejku różanym Alteya, który wykorzystywany jest przez czołowe firmy do produkcji perfum? Alteya to jednak nie tylko olejek różany, ale też kosmetyki i herbaty.


W ramach współpracy z marką Alteya Organics wybrałem kilka ciekawych produktów, które miałem okazję bliżej poznać. Dziś parę słów o mojej absolutnej faworytce - herbacie z pąków róży damasceńskiej - oraz o kremie do rąk.


Herbata z pąków róży damasceńskiej


Podobnie jak inne produkty Alteya Organics tak i herbata różana jest produktem w 100% naturalnym i organicznym (posiada rządowy certyfikat USDA nadawany przez Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych) . O warunkach hodowli w bułgarskiej Dolinie Róż już pisałem, więc odsyłam Was do artykułu podlinkowanego na początku. Pijąc tę herbatę mamy pewność, że nie ma w niej jakichkolwiek substancji syntetycznych. Na plantacjach Altei nawet z mszycami walczy się za pomocą biedronek, a nie pestycydów jak to się zwyczajowo czyni.

Różane pączki w pudełku


Teraz przejdźmy do konkretów. Praktycznie rzecz ujmując herbata ta jest po prostu zestawem pąków róży bułgarskiej (jest to odmiana róży damasceńskiej), które zbiera się o świcie. Na potrzeby  produkcji herbaty zrywa się wyłącznie najmłodsze pąki. To pozwala zachować ich aromat przez długi czas i wykorzystywać w formie herbaty - dojrzałe kwiaty tracą aromat w oka mgnieniu.

Filozofia produktu jest prosta. Wrzucamy 3-4 pąki do filiżanki (ja wrzucam więcej, 5-6), parzymy 4-5 minut, i gotowe. Powstały napar ma delikatną zielono-zółtą barwę i głęboki aromat różany, który dla mnie jest po prostu zachwycający.

Herbata z bliska


Przyznam, że mógłbym pić ten napój nawet bez patrzenia się na jego walory zdrowotne (herbata taka zawiera m. in. witaminę A, C, B1, B2, E, K, P, sole mineralne, karoten, taniny i pektyny). Ma bardzo przyjemny słodkawy smak z akcentem drzewnym. Wtóruje mu, co oczywiste, zapach róży. Podkreślę raz jeszcze, że smak i zapach niosą ze sobą przyjemność. To nie jest jakaś ziołowa herbatka, którą pijemy z przymusu.

Producent o tym nie mówi, ale ja sam praktykuję podwójne zaparzanie pąków. Po drugim aromat jest nieco delikatniejszy, ale nie są to jakieś wielkie różnice.

Herbata ta ma jeszcze jedną zaletę. Kiedy mamy dość wręczania kolejnych bukietów róż, zawsze można wręczyć takie pudełko herbaty. Na pewno sprawdzi się w roli oryginalnego prezentu. Wszak to najwyższej jakości kwiaty.

Cena: 67 zł
Wielkość opakowania: 80 gramów

Różany krem do rąk Alteya Organics


Krem z olejkiem różanym oprócz niewątpliwych walorów pielęgnacyjnych ujął mnie również aromatem, w którym obok róży występuje wyraźna nuta geranium, zdrawca i ylangu. Oczywiście każdy z tych składników został wkomponowany w krem za pomocą naturalnych, ekologicznych olejków eterycznych, które oprócz właściwości zapachowych wykazują działanie pielęgnacyjne. Osoby, które nie przepadają za wonią róży i geranium muszą mieć to na uwadze.

Krem do rąk z olejkiem różanym i masłem Shea

Składnikiem-kluczem jest oczywiście olejek z róży bułgarskiej, który odmładza, regeneruje i odżywia skórę. Wtóruje mu masło Shea, które nawilża i nadaje elastyczności. Niemniej ważny jest olej kokosowy eliminujący wolne rodniki i zabezpieczający warstwę lipidową skóry. Biorąc pod uwagę sam skład kremu jest on produktem wyróżniającym się pośród propozycji konkurentów.

Jeśli chodzi o względy praktyczne krem łatwo się aplikuje i rozprowadza. Szybko się wchłania i nie pozostawia żadnej tłustej warstwy, chyba że na noc nałożymy go więcej - wtedy można wyczuć film.

Znak USDA Organic


Na własnym przykładzie wiem, że krem spełnia swoją rolę. Ostatnio bardzo często chodziłem bez prawej rękawiczki trzymając w ręce telefon. To zaś spowodowało przesuszenie i zaczerwienienie, zwłaszcza na zewnętrznej stronie palców. Różany krem Alteya poradził sobie z tym w ciągu 3-4 dni stosowania.

Myślę, że jeśli ktoś ma faktyczne problemy ze skórą dłoni, to może rozważyć stosowanie tego produktu. Szczerze polecam.

ZALETY:

+ organiczny i naturalny
+ bogaty skład
+ dobre odżywienie i ochrona
+ łatwa aplikacja
+ brak efektu "tłustych rąk"

WADY:

- intensywny zapach

Cena: 69 zł
Wielkość opakowania: 100 mL

Produkty Alteya Organics można kupić w sklepach stacjonarnych w Warszawie i Krakowie oraz w sklepie internetowym


Artykuł powstał w ramach współpracy z marką Alteya Organics

Roberto Cavalli Paradiso i iglaste cytrusy

$
0
0

Perfumy marki Roberto Cavalli znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Roberto Cavalli Paradiso

Roberto Cavalli to jedna z najciekawszych marek w portfolio Coty Prestige. Z wielką zatem nadzieję sięgnąłem po fiolkę z ich najnowszymi perfumami o nazwie Paradiso. 


Spodziewać można się cudów, ponieważ zarówno seria Just jak i linia wywodząca się z klasycznej Eau de Parfum to niemal wyłącznie propozycje ciekawe i niebanalne. Głównym punktem odniesienia uczyniłem letnie i bardzo ambitne Acqua - premierę z roku 2013.

Edita Vilkeviciute w kampanii Paradiso

Paradiso jest jednak wonią zupełnie inną. To podane pod nos słodkie cytrusy z dominującą rolą mandarynki i pomarańczy. Jest więc (jak na cytrusy) bardzo słodko, wręcz lepko. Zapach zaskakuje tym nietypowym początkiem i zachęca do dalszych testów, choć mowy o jakimś wielkim skomplikowaniu i zaawansowaniu mowy być nie może. W tej słodyczy jest też sporo nut kwaśnych, ale bliżej im do jakiegoś cukierka niż do czystego soku z cytryny.

Dopiero w sercu pojawia się jaśmin w wersji nudnej i lekkiej. Zestawienie go z dość ciężkim akordem cytrusowym z początku to dobry manewr. Paradiso nie wchodzi przez to w infantylne, "zwiewne" i "seksowne" obszary. Nie jest to zapach nijaki, i to jest ważne. Również w dalszym etapie niemrawy jaśmin nie gra solo. Nabiera nieco drzewnej i słodkiej maniery za sprawą nut iglastych. Ta swoista "choinkowość" to zresztą kolejny nieszablonowy element Paradiso.

Reklama perfum Roberto Cavalli Paradiso

Największą wadą tych perfum jest ich nietrwałość. Czasami już po godzinie lub dwóch znikały całkowicie ze skóry. Innym razem dotrwały do 3, nawet 4. Niby jak na zapach na lato nie są to wyniki tragiczne, ale można oczekiwać więcej. W poczet minusów nie zaliczam syntetyczności. Paradiso pachnie naturalnie i rześko nawet mimo trochę przytłaczającego początku.

Uważam, że Roberto Cavalli obronił te perfumy i przygotował godne zastępstwo za Acqua. Fani marki nie powinni czuć się zawiedzeni. Na sam koniec dodam, że Paradiso to w moim nosie produkt uniseksualny. I ja też wezmę je pod uwagę, kiedy będę kupował perfumy na wakacje. 



Nuty: bergamotka, mandarynka, pomarańcza, jaśmin, laur, sosna, cyprys

Rok premiery: 2015

Twórca: Louise Turner

Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 75 mL

Trwałość: słaba, około 2-3 godzin


[NEWS] YSL Manifesto Le Parfum

$
0
0
YSL Manifesto Le Parfum

To może być hit! Marka Yves Saint Laurent zaprezentowała nową, najsilniejszą wersję Manifesto - Manifesto Le Parfum o stężeniu czystego ekstraktu perfum.


Zapach został opakowany we flakon znany z poprzednich wersji. Tym razem ubrano go jednak w złotą barwę. YSL przewidziało jego dwa rozmiary - 30 i 50 mL.

Sama kompozycja zapachowa określana jest jako kwiatowa z mocnym, żywicznym akcentem. W piramidzie nut znajdziemy jaśmin, bergamotkę, irysa, bób tonkę, drewno sandałowe oraz benzoin. Do skomponowania Manifesto Le Parfum użyto konkretu z florenckich irysów - to jeden z najdroższych składników stosowanych w perfumerii.

Jestem go bardzo, bardzo ciekaw... Już w marcu powinien być, chociaż na lato to będzie chyba nie najlepszy pomysł...

Pozostałe wersje Manifesto to L'Elixir, L'Eclat i klasyk linkowany w nagłówku.

Elie Saab Le Parfum Resort Collection

$
0
0

Perfumy marki Elie Saab znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Elie Saab La Parfum Resort Collection

Pierwsza, letnia edycja limitowana wielkiego klasyka marki Elie Saab - Le Parfum - już trafiła do Polski. Na początek na pewno można powiedzieć, że Le Parfum Resort Collection cieszy oczy - flakon ma zjawiskowy.


Pachnie również niebanalnie, choć za interesującym pomysłem nie poszło, niestety, mistrzowskie wykonanie. Perfumy te eksplorują jedną z najciekawszych perfumeryjnych nut - figę - oraz jeden z najbardziej wymagających kwiatów - frangipani. To trudne składniki i nie przypominam sobie, aby wcześniej ktoś łączył je w parę. W przypadku Resort Collection zadanie to powierzono Francisowi Kurkdjianowi, ale mimo to trudno o jednoznaczny zachwyt.

Po pierwsze, nowe perfumy Elie Saab są okropnie sztuczne. Nie ma tu kurzu, fartucha, ani plastiku. Są za to tony vibovitu - pamiętacie ten owocowy proszek, którym zajadaliśmy się będąc dziećmi? To tutaj jest on woalem, który pokrywa wszystko inne - od akordu głowy, przez serce po bazę. Na początku nowa odsłona Le Parfum jeszcze się broni. Przez moment przemyka mi nawet skojarzenie z genialną Limon Verde - pewnie za sprawą figi. To jednak ledwie cień i ledwie moment.

Wspólna reklama Resort Collection z L'Eau Couture.


Później kształtuje się klasyczna nuta frangipani - z jednej strony trochę słodka, ale z charakterystycznym akcentem parnego powietrza w lesie. Ten charakterystyczny "zaduch" można poczuć nawet w polskich lasach, ale w Resort Collection wtóruje mu woń kwiatu pomarańczy, która doprawia go buduarem i jednoznacznie spycha w lasy cieplejszych od Polski krajów. Nie zapominajmy jednak o vibovicie, który wciąż jest wrażeniem ważnym i nadaje całości ultrasztucznego sznytu.

Elie Saab Le Parfum Resort Collection trwa w tym syntetycznym, proszkowo-kwiatowym zawieszeniu. Nie może się zdecydować, czy być tropikalną wariacją na lato, czy podążyć w kierunku pudrów damskiej toaletki lub świeżości zielonej figi.

Na pewno są to perfumy bardzo oryginalne i nietypowe. Dziwne też są. Mam tylko obiekcje do tego, jak zachowają się w upale. Takie ilości frangipani chyba mogą udusić na śmierć...

Przy wszystkich wadach uważam, że Elie Saab Le Parfum Resort Collection to zapach, który warto poznać - jest naprawdę inny od wszystkiego, co było. I stąd wysoka ocena.



Nuty: frangipani, figa, kwiat pomarańczy, mandarynka, jaśmin, ambra, drewno cedrowe

Rok premiery: 2015

Twórca: Francis Kurkdjian

Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 50 i 90 mL

Trwałość: dobra, około 6 godzin

Balenciaga Paris l'Edition Mer

$
0
0

Perfumy marki Balenciaga znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Balenciaga l'Edition Mer
Balenciaga l'Edition Mer

Marka Balenciaga, a zwłaszcza linia Paris, to prawdziwa perełka na półkach polskich perfumerii. Z tym większą chęcią sięgam po pierwszą, letnią wariację - l'Edition Mer.


W składzie dzieje się bardzo dużo. Niestety, nie ma tu fiołka, nie ma mchu, nie ma wetiweru i nie ma paczuli. Trochę szkoda, bo one stanowiły o genialnym obliczu Paris L'Essence. Teraz mamy akord morski - oficjalnie zapach morskiego brzegu z muszlami oraz shiso, yuzu i słynną nutę dryfującego drewna.


Jak zatem pachnie l'Edition Mer?


Dziwne cytrusy


Początek ma cytrusowy, aczkolwiek są to owoce niezbyt ostre i niezbyt kwaśne. Brakuje im też cukru. Są zacienione i dość delikatne, ale z charakterystyczną drzewną nutą. To trochę tak jakby olejek destylowano ze zdrewniałej pestki a nie ze skórki. To ciekawy wstęp i zapowiedź charakteru tej kompozycji.

Sport i kwiaty


Później w Balenciaga l'Edition Mer mamy dwa wrażenia dominujące: pierwszym jest akord konwaliowo-morski wyjęty żywcem z Roberto Cavalli Acqua, drugim akord męski i sportowy. Ten pierwszy jest miękki, lekko kwaśny i świetlisty. Może kojarzyć się też z Cool Water. Męski akcent wprowadza znacznie większy dysonans do kompozycji, ponieważ zionie chemią.

Muszle w perfumach?


W tym miejscu warto sobie uzmysłowić, czym są tak naprawdę muszle. To wytworzony przez organizmy morskie produkt złożony z węglanu wapnia - tego samego, który tworzy marmur, kamień na dnie czajnika i kredę. I właśnie ta kreda jest kolejnym kluczem w perfumach Balenciaga. Pod akordem muszli kryje się bowiem woń remontu w mieszkaniu i bielonych kredą lub wapnem ścian. Chyba każdy zna ten duszący, pylisty aromat? W l'Edition Mer akord ten jest podkręcony jeszcze syntetykami drzewnymi. Efekt jest taki, że całość zaczyna pachnieć jak najpodlejsze męskie perfumy sportowe.

Ps. W tym miejscu zachęcam również do lektury wpisu o składnikach syntetycznych w perfumach.

Muszle na tle morza
Muszle na tle morza

Równowaga


Przy tym wszystkim, akord wodno-konwaliowy nie pozwala kompozycji całkowicie wpaść w beznadziejne obszary. Rzuca swoimi światełkami i stanowi rześki przeciąg w naszym remontowanym domu. Z tego powodu nie można zarzucić temu zapachowi nudy i schematyczności.

Koniec


Najbardziej interesujący jest fakt, że zmagania dwóch głównych wrażeń olfaktorycznych trwają do samej bazy. I nawet kiedy perfumy ledwie tlą się na skórze, to cały można wyczuć zarówno jeden jak i drugi pierwiastek. 

Pozostaje mieć nadzieję, że na innych skórach Balenciaga l'Edition Mer może pokazać się z jeszcze lepszej strony. Po Elie Saab Le Parfum Resort Collection to kolejne, nietypowe perfumy dla kobiet na lato. Pomysł świetny, wykonanie nieco gorsze, ale punkty za oryginalność.


Nuty: shiso, yuzu, akord morskiego brzegu, muszle, dryfujące drewno, konwalia
Rok premiery: 2015
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępne w pojemności 75 mL
Trwałość: bardzo dobra, około 7-8 godzin

Kolecja perfum Izabeli i jej partnera

$
0
0
Perfumy z kolekcji


Dziś mam przyjemność przedstawić Wam kolejną kolekcję perfum, która należy wespół do Izabeli i jej partnera.


Widać, że każda pozycji na liście jest przemyślana. Kolekcja ma swój styl - jest połączeniem niebanalnej słodyczy z elegancją. Mnie się bardzo podoba. A Wam?


Kolekcja perfum

Balmain Extatic Eau de Toilette

$
0
0

Balmain Extatic znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Balmain Extatic Eau de Toilette
Balmain Extatic Eau de Toilette


Nowa wersja - Extatic EdT z pewnym opóźnieniem pojawiła się w polskich perfumeriach. Czy powtórzy oszałamiający sukces klasyka Extatic?


Na dwoje baba wróżyła, ale według mnie aż tak wielkiej popularności jak Eau de Parfum nie zdobędzie. Powodów jest kilka, lecz najważniejszy jest po prostu taki, że nie są to dobre perfumy.


Jak pachną perfumy Balmain Extatic Eau de Toilette?


Extatic Eau de Toilette pachnie lekko, frywolnie i totalnie bez wyrazu. Na tle klasyka wypada bardzo blado. Zapach jest połączeniem jakichś lekko kwaskowatych nut owocowych z równie anemicznymi kwiatkami. Wykonanie też nie zachwyca, ponieważ nie uniknięto wejścia w chemiczne i do bólu masowe brzmienia.

Anna Selezneva w reklamie Balmain Extatic EdT
Anna Selezneva w reklamie Balmain Extatic EdT


Pulpa owocowo-kwiatowa


Perfumy nie zaskakują świeżością i nie są wdechem zimnego, czystego powietrza, a przecież tego możemy oczekiwać po wiosenno-letnich premierach. Sam spis nut też tak naprawdę nie mówi nam zbyt wiele o olfaktorycznym charakterze Balmain Extatic EdT. Wiele osób deklaruje, że czuje tu liczi, czarną porzeczkę, jaśmin... Faktyczny stan tych perfum jest inny. Pod nos bowiem podstawia się nam rozwodniona pulpa, z której niemal niemożliwe staje się wyciągnięcie czystych nut. Owszem, drogą dedukcji i eliminacji można dojść do tego, że "kwaśne i metaliczne" to pewnie liczi a cytrusowa nuta to "zielona mandarynka", ale bez spisu podejrzewam, że mało osób będzie w stanie rozpoznać więcej niż 2-3 składowe tej kompozycji.

Balmain Extatic EdT o pojemności 30 mL
Balmain Extatic EdT o pojemności 30 mL


Lekki, zwiewny...


Balmain podaje nam zapaszek lekki, zwiewny i nijaki. Nie jest jednak AŻ tak chemiczny jak niektóre potworki w stylu Daisy Dream czy Yellow Diamond. Mimo że przed nosem mamy masową pulpę to jednak coś tam czasami się ruszy, coś tam zaiskrzy i przeskoczy. Nie mogę więc powiedzieć, że Extatic jest płaściuchem totalnym, ale gór też tu nie ma. Rolnicze pagórki co najwyżej.

Opinia końcowa


Największą tragedią tych perfum jest to, że wywodzą się z woni otartej o geniusz - Eau de Parfum. Aktualna wersja nie jest nawet w jednej czwartej tak niesamowita i oryginalna. Ale Balmain to marka z tradycjami i EdT to pewnie tylko jednorazowa wpadka.


opinia o perfumach

Nuty: liczi, magnolia, mandarynka, czarna porzeczka, jaśmin, róża, piżmo, cedr, Ambroxan
Rok premiery: 2014 (w Polsce 2015)
Twórca: Emilie Coppermann
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 40, 60 i 90 mL
Trwałość: bardzo niska, około 3 godzin
Viewing all 1223 articles
Browse latest View live